8/24/2012

Rozdział 8


A/N:
Od czego zacząć… Dziękuję za wszystkie miło komentarze i ciągłe podbijanie statystyki! :)
Ostatnio ostro wzięłam się za siebie i muszę wam powiedzieć, że szykuję dwa projekty! Musicie mi wybaczyć, będą krótkie (jeden na 5 rozdziałów, drugi na około 7, może 8), ale nie jestem dobra w rozpisywaniu się, a i nie jestem pewna, czy będę miała czas.
Wiecie, Dejv to kujon, będę musiała się uczyć :D
Coś więcej o przyszłych opowiadaniach napiszę przed rozdziałem dziewiątym.
Znów proszę każdą osobę, która czyta ten rozdział o zostawienie jakiegokolwiek komentarza :) x
Przypominam jeszcze, że zawsze możecie do mnie pisać na twitterze. O czym tylko chcecie – piszę to całkowicie szczerze. Zawsze jestem tam dla was i postaram się pomóc :D xx

Nie przedłużając, oto ósmy rozdział:


8.

- Przepraszam, zamyśl…
- Harry? –przerwał mu aż nazbyt znajomy głos. Nie musiał unosić głowy, aby wiedzieć, kto właśnie przed nim stał. W jego głowie zapanowała totalna pustka. Jakiego wielkiego musiał mieć pecha, by wpaść akurat na Liama? Na tego, przez którego jego życie legło w gruzach? W tej chwili nic nie miało sensu. Żadne wyjście z tej sytuacji nie wydawało się wystarczająco słuszne. Powoli uniósł głowę, napotykając pełne bólu spojrzenie Liama. Stał za blisko. Harry czuł jego zapach. Bijące od niego ciepło. To nie było dobre w żaden możliwy sposób. – Harry, słuchaj, ja… - zaczął, ujmując rękę swojego byłego chłopaka. Przez ten kontakt Harry uświadomił sobie okoliczności zaistniałego stanu rzeczy. Cała sytuacja była niewłaściwa w każdym, nawet najmniejszym calu.
- Nie – stanowczo przerwał mu Styles. Sam nie wiedział, skąd w jego głosie znalazło się tyle jadu i asertywności. Wyszarpnął dłoń z uścisku chłopaka. – Myślę, że po prostu już się nie znamy, Li – wyjaśnił łagodnie i odszedł, opuszczając tego, którego  niegdyś uważał za najważniejszą osobę w swoim życiu.
Już nie.
Czuł, że pozostawia za plecami coś więcej. Cząstkę siebie, przepełnioną bólem i żalem. I wcale mu to nie przeszkadzało. A przy odrobinie szczęścia liczył na to, że ta już nigdy nie wróci.

Liam zdjął koszulkę i opuścił drużynę Stylesa.
Bezpowrotnie.

-

Harry zastanawiał się, dlaczego tak zwyczajnie jest w stanie leżeć teraz w łóżku i myśleć o tym, co wydarzyło się w szkole, jakby nie miało to najmniejszego znaczenia. Nie płakał. Nie czuł potrzeby wyżycia się na czymkolwiek. Nie uderzał głową w ścianę do utraty przytomności.
Leżał.
Leżał i nie zadawał sobie bólu.
I wcale nie czuł się z tym źle. A to oznaczało, że coś jest ewidentnie nie w porządku. Nie cierpiał i uważał, że to złe; że powinien. Ponieważ jeśli nie cierpiał, nie czuł się do końca sobą. Z takimi myślami, Harry sięgnął do szuflady po żyletkę. Szybko przyłożył jej ostrze do nadgarstka i wykonał długie, głębokie cięcie. Ciągnęło się przez kilka centymetrów po całej długości nadgarstka. Poczuł przeszywający ból, a na jego twarz wkradł się szeroki uśmiech satysfakcji.  Tyle mu wystarczyło. Czuł się, jakby przywrócił równowagę na całym świecie. On cierpiał, a wszyscy byli szczęśliwi. To było dobre, tak było najlepiej.

Louis dopiero miał się dowiedzieć, że Harry jest typem uzależnionego człowieka, którego powinno się stale kontrolować. Wystarczył najmniejszy gest, aby wyprowadzić go z równowagi. Jednocześnie sprawiając, by posunął się do drastycznych środków, aby ją przywrócić.
Cała ta sytuacja już dawno zamieniła się w coś poważnego i Louis był tego świadom. Wiedział, że to nie jest normalne. I pragnął to naprawić.
Ale czy był w stanie to zrobić, zanim będzie za późno?

-

Harry sam nie dowierzał temu, że właśnie siedział pod drzwiami, oczekując jakiegokolwiek odgłosu sygnalizującego nadejście przyjaciela.
Czekał. Tęsknił.
Tak absurdalnie i paradoksalnie tęsknił za chłopakiem, którego widział zaledwie kilka godzin temu. I uważał to za coś kompletnie niedorzecznego, ponieważ nie był jeszcze świadom, jak wiele chłopak w czerwonych rurkach zmienił w jego życiu. I jak wiele jest wstanie jeszcze zmienić.
I kiedy usłyszał czyjeś kroki po drugiej stronie drzwi, zignorował ciepło rozlewające się po całym jego ciele, wstał z podłogi i szeroko je otworzył. Przywitał go nieco zakłopotany, aczkolwiek nadal zadziorny uśmieszek Louisa.
- Czekałeś za drzwiami? To trochę przerażające – wymamrotał.
- Och, zamknij się Boo Bear – odpowiedział Harry, wciągając Louisa do swojego domu. – Dowcipniś – dodał pod nosem, już bardziej do siebie. Po chwili poczuł palce Louisa, wbijające się w jego bok.
- Uważaj, jak się odnosisz do starszych!
- Bo co? – odpowiedział Harry, również lekko dźgając palcem przyjaciela.
- Nadchodzi twój koniec, Styles – wysyczał przez zaciśnięte zęby Lou, chwytając się za bok, jakby właśnie otrzymał śmiertelne obrażenie i posyłając Harry’emu mordercze spojrzenie. – Masz trzy sekundy.
Nie tracąc czasu, Harry pobiegł schodami w stronę swojego pokoju. Kiedy był w połowie drogi, usłyszał krzyk czas minął, więc improwizując, wpadł do pokoju i szybko zatrzasnął się w szafie. Usłyszał kroki na schodach i charakterystyczne skrzypnięcie drzwi. Przycisnął obie dłonie do ust, aby Lou nie usłyszał jego dyszenia.
- Wiem, że tu jesteś, Curly! – krzyknął Louis i zauważył, że drzwiczki szafy lekko się poruszyły. Bingo. Aby zbyt szybko się nie zdradzić, zajrzał jeszcze pod łóżko i w kilka kątów. W końcu podszedł powoli do szafy, udając, że ogląda rzeczy porozstawiane na półkach. Usłyszał cichy szmer w szafie i już był wszystkiego pewien. Szybkim ruchem otworzył ją i widząc jak Harry wytacza się na podłogę, doskoczył do niego z okrzykiem bojowym i usiadł okrakiem na jego biodrach. – Ninja to ty nie jesteś – powiedział z zadziornym uśmieszkiem.
- Złaź ze mnie, grubasie! – krzyknął Harry, machając nogami. W końcu wycelował jedną z nich prosto w drzwiczki szafy, przez co ta zatrzęsła się i na chłopaków spadło kilka książek i kartonów.
- Harry! Chcesz mnie zabić zawartością swojej szafy?! Tego się po tobie nie spodziewałem – krzyknął Tommo z szerokim uśmiechem na twarzy.
- To wcale nie zmienia faktu, że nadal mnie zgnia…
- Co to? – przerwał mu głos przyjaciela, podnoszącego z podłogi drewnianą ramkę ze zdjęciem. Przedstawiało Harry’ego i jakiegoś chłopaka, splecionych w szczelnym uścisku, szczęśliwych i uśmiechniętych, siedzących na ławce. Tętno Harry’ego przyspieszyło. Zupełnie zapomniał o tym zdjęciu, ale wystarczył widok ramki, by wszystkie wspomnienia powróciły.
- To… - przełknął głośno ślinę. – To ja i Liam – wymamrotał.
Louis przypatrywał się zdjęciu jeszcze przez chwilę, czując nieprzyjemny ucisk w żołądku. Po krótkim czasie odrzucił ramkę na bok i wymuszając uśmiech, zwrócił się do Harry’ego.
- Jakieś ostatnie życzenia? – spytał i nie czekając na odpowiedź, zaczął łaskotać młodszego chłopaka. Przerwał dopiero po, już którymś z kolei, uderzeniu otrzymanym w brzuch.
- O! Szelki! – mruknął Styles, uspokoiwszy oddech. Od śmiechu rozbolały go już żebra. Chwycił szelki Louisa w obie ręce, naciągnął je jak bardzo, jak tylko był w stanie i, zanim Tommo mógł zareagować, puścił. Tomlinson wydał z siebie zduszony jęk i spojrzał na Stylesa nienawistnym wzrokiem.
- Kutas – wymamrotał, łapiąc oddech i pocierając bolące miejsca na klatce piersiowej.
- Co powiedziałeś?
- Że jesteś kutasem – chwycił dłonie Harry’ego w jedną rękę i przygwoździł je do ziemi.
- Ty kupo mięcha! – krzyknął ze śmiechem Styles, próbując wyszarpać się z uścisku, który Lou tylko bardziej zacieśnił.
Nadgarstki, przeszło mu przez myśl. Podążył wzrokiem wzdłuż ramion Harry’ego. Młodszy, wiedząc, do czego to doprowadzi, teraz już nie na żarty zaczął się denerwować.
- Lou, nie – zdołał wymamrotać. Wzrok Tomlinsona spoczął na nadgarstku przyjaciela. Oboje zamarli w bezruchu, a uścisk na rękach Stylesa powoli zaczął się zwalniać.
Oczy Harry’ego zdążyły już zajść łzami. Jak mógł być tak głupi i o tym zapomnieć? Podparł się na łokciach i usiadł, gdy Lou zsunął się z jego bioder i usadowił na udach. Harry’emu przebiegło przez myśl, że mógłby się przyzwyczaić do siedzenia w takiej pozycji, co było dość niedorzeczne w obliczu zaistniałej sytuacji, więc szybko się za to skarcił. Poczuł ciepłą dłoń na swoim policzku i kilkakrotnie zamrugał, a łzy poczęły wyżłabiać słone ścieżki na jego twarzy. Louis czule otarł kilka z nich i spojrzał na Harry’ego z ogromnym bólem w oczach, przez co płacz Harry’ego jeszcze bardziej przybrał na sile. Nigdy nie chciał ranić nikogo poza sobą, a już na pewno nie Louisa. A właśnie to się działo.
- Słuchaj, Harry – zaczął Louis łamiącym się głosem – nie wiem, dlaczego to robisz. Wiem, że ktoś cię skrzywdził i wiedz, że gdybym się dowiedział kto, mógłbym nie do końca za siebie ręczyć. Nie chcesz mi powiedzieć, rozumiem. Może niewystarczająco jeszcze mi ufasz i rozumiem to. Widzę, że się starasz i naprawdę to doceniam, ale chcę, żebyś przestał. Nie możesz siebie krzywdzić, to nie jest w porządku. – Teraz ujął twarz Stylesa w obie dłonie, nakierowując jego zaszklone oczy na siebie. – Tym bardziej nie chcę, abyś cokolwiek przede mną ukrywał. Nie jestem głupi, widzę, że masz poparzone ręce i to wcale nie za sprawą oleju z frytek. Nie chcę, abyś mnie okłamywał. Chcę, abyś mi zaufał, ale nie mam zamiaru do niczego cię zmuszać. Po prostu tak cholernie mi na tobie zależy i nie chcę, aby coś ci się stało. Nie potrafię żyć z myślą, że się krzywdzisz, a ja nie mogę z tym nic zrobić. To naprawdę nie jest w porządku, zrozum. Musisz z tym skończyć, dobrze? Dla mnie? Proszę? – spojrzał głęboko w jego zielone tęczówki, doszukując się jakiegokolwiek znaku zgody lub zrozumienia. Styles lekko kiwnął głową, po czym spuścił wzrok. Louis zabrał ręce z jego policzków, mocno go przytulając i przesuwając się wyżej na jego udach, by całkowicie zlikwidować dystans pomiędzy ich ciałami. Harry zaczął łkać i pociągać nosem, gdy oparł czoło o obojczyk przyjaciela, a ręce zacisnął na materiale koszulki na jego plecach. Wewnętrzna blokada jakimś sposobem ustąpiła i stwierdził, że to jest właśnie ta chwila.
- O-on mnie z-zostawił. Bez s-słowa. Po prostu stwierdził, że m-musimy pogadać i już więcej się n-nie od-dezwał. Tak bardzo go kochałem. Bez n-niego jest tak pusto. Byliśmy razem trzy lata, pieprzone t-trzy lata, a on mnie z-zostawił jakby nigdy nic nas nie ł-łączyło. I ostatnio wrócił. Myślał, że n-nadal go kocham. Ale ja go już nie chcę. – Na krótką chwilę przerwał, zacieśniając uścisk na koszulce przyjaciela. – N-nie chcę być znów sam, L-lou. To t-tak bardzo boli. Nie zostawiaj mnie, B-boo. Ja przestanę, ale proszę, n-nie zostawiaj mnie. B-błagam – wyjąkał, cały czas łkając i sporadycznie pociągając nosem, trzymając Louisa mocno, jakby bał się, że starszy zaraz odejdzie. Tak jak zrobił to Liam.
- Nigdzie się nie wybieram, Harreh. Nie zostaniesz sam, przyrzekam.  Poradzimy sobie, razem damy radę – powiedział łagodnie Louis, kwitując swoją wypowiedź czułym pocałunkiem, złożonym na prawym obojczyku przyjaciela.

27 komentarzy:

  1. Żebyś widziała moja mine po przeczytaniu ostatniego zdania ^u^
    Cudne to takie że nie moge się wysłowić <3
    Najlepszy blog na jaki trafiłam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Poryczałam się. Po prostu rozbeczałam się jak głupia. To jest takie prawdziwe i.. i cudowne. Ja dosłownie nie wiem co napisać... Po prostu jedno wielkie 'WOW', bo ostatnio tak poryczałam się czytając '99 Days Without You'. Szkoda, że już niedługo koniec... Zżyłam się z tym opowiadaniem.. Eh.. Love you like Hazza loves BooBear! x

    @Real_Mrs_Paynex x

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, rycze, ja na serio rycze. Nie, ja nie chce końca. :'( będzie mi brakowało tego opowiadania. ;( pamiętasz naszą rozmowę ostatnio? jak czytam, jak Hazz sie "wyżywa" to mi samej przechodzi złość.. więc dziękuję, bo wiesz, o czym mówię, prawda? :) kocham to. ♥ xx
    @Agu009_

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham, kocham i jeszcze raz kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, popłakałam się, Lou jest taki kochany <3
    to opowiadanie jest świetne :>

    OdpowiedzUsuń
  6. CUDO CUDO CUDO CUDO CUDO CUDO CUDO CUDO CUDO!!! <3 Cieszę się, że Harry tak nie zwrócił uwagi na Liqmq i poszedł dalej. No i bardzo ciesz mnie też to, że otworzył się przed Lou. Teraz już MUSI być coraz lepiej... Wspaniały rozdział. Czekam na kolejne. [becausetruelovecannothide.blogspot.com - Larry, Niam]

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybacz nie umiem pisać komentarzy, więc powiem krótko. To jest świetne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurde.. Nie masz pojęcia jak cholernie się cieszę, że wprowadziłaś do jego życia przynajmniej tak małą cząstkę szczęścia.. Oczywiście musiałaś zakończyć to jakimś złym newsem! Ale w tym tkwi magia twojego opowiadania. <3 (Wcale nie przesadzam.) Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy25/8/12 13:23

    Znowu płakałam eech. SPAJDERCHRUMIE znowu doprowadziłaś mnie swoimi wypocinami do łez, czaisz to ? <3

    @ILikeNakedZayn

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że ta historia zmierza w dobrym kierunku. Chociaż może mnie jeszcze zaskoczysz. Kto wie co działo się w twojej głowie, kiedy to pisałaś ;D Liczę na szczęśliwe zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajowe *_* czekam z niecierpliwością na następną część. Tylko proszę Cię weź nikogo nie uśmiercaj ;(

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam taki piękny początek komentarza, a przez przypadek wyłączyłam przeglądarkę i wszystko przepadło:C Załamać się można, no ale jak ktoś jest taki nierozgarnięty i w dodatku zabierze mu się myszkę, każąc posługiwać się padem, to nic dziwnego-.- Trudno, napiszę jeszcze raz, chociaż pewnie połowy zapomnę.
    Dialog Harry'ego i Louisa był taki naturalny i lekki! Te pieszczotliwe przezwiska, docinki, przekomarzanie się - miałam wrażenie, że to nie oni rozmawiają, tylko ja z moją koleżanką xD
    No, ale ja zwykle nie kończę na jej kolanach, całując ją w obojczyk i obiecując jej zawsze być blisko, aby mogła poradzić sobie z Liamem Paynem oraz okaleczaniem się ;> Louis był pod koniec rozdziału taki... niezłomny. Niezłomny? Boże, nie jestem nawet pewna, co to słowo tak naprawdę znaczy, ale dziwnie mi tu pasuje. W każdym razie, chodzi mi o jego zdecydowanie oraz pewność, że wszystko będzie dobrze, dopóki są razem. I to właśnie było piękne, uwielbiam takie deklaracje *serca w oczach*
    I tak strasznie się cieszę, że Harry spławił Liama! Kamień spadł mi z serca, że mój Larry może spać spokojnie:D Wszystkie zmierza ku idealnemu zakończeniu i mam nadzieję, że nie wyskoczysz nam nagle z jakimś zwrotem akcji, który zdmuchnie happy end jak domek z kart oO
    I wooohooo, dwa nowe projekty! Jeżeli będą tak dopracowane i przepełnione, jak The Torn, to chyba umrę ze szczęścia;D Będę miała na co czekać podczas rozwiązywania milionów zadań z matematyki i fizyki;3 Pojawiło się światełko w tunelu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fuck, ale to nieskładnie napisałam o_o Chyba zacznę komentarze przed opublikowaniem, bo to aż wstyd.
      A w ostatnim akapicie powinno być '... przepełnione emocjami' - zjadłam jeden wyraz;)

      Usuń
  13. Taaak, ja też widzę światełko w tunelu jak Agreed. Widzę, że Harry naprawdę robi postępy, jeśliby tak porównać jego zachowanie z pierwszego rozdziału. Czuję, że w końcu dzięki Lou stanie na równe nogi, a Liam tego nie popsuje i nie będzie się więcej do niego zbliżał. Im bardziej Hazza myśli o byłym tym znów wpada w samookaleczenie się. A to końcowe zdanie, taaaaak, to było cudowne. Hazza proszący, aby Lou nie zostawiał go <3
    Ps. Przepraszam za tak krótki i marny komentarz, ale mam dzisiaj gorszy dzień i nic mi nie wychodzi, nawet skomentowanie. Obiecuję następnym razem się poprawię ;)

    shouldletyougo.blogspot.com
    no-cases.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Chciałam zacząć komentarz od czegoś w moim stylu. Wiesz, na przykład: "Boże, deeejv, TO BYŁO WSPANIAŁE!" Aczkolwiek uważam, że takie coś byłoby cholernie nie na miejscu pod takim rozdziałem. Bo rzeczywiście, to było wspaniałe, ale chciałabym swój podziw ująć inaczej. Nie mam zupełnie pojęcia, co napisać. Moja elokwencja w tej chwili gdzieś wyparowała i wszystkie słowa, które się ze mnie wydostają są po prostu bez sensu. Zgodzę się z poprzednimi komentarzami. Harreh się zmienił. Widać to doskonale. Nie jest już przepełniony bezbrzeżnym bólem. Zostało mu miejsce na fascynację Louisem, nową przyjaźnią. Nie myśli tylko i wyłącznie o Liamie i zrozumiał wreszcie, że tęsknota za nim jest cholernie toksyczna. Jestem z niego dumna. Nawet sobie nie wyobrażasz jak mocno. Jestem dumna, że pokonał samego siebie. Stanął oko w oko z tym, czego obawiał się najbardziej i wyszedł z tego pojedynku zwycięsko! Powiedział "nie" i w tym momencie nic mnie nie obchodzą uczucia Liama. Wyznał prawdę Louisowi. Zrobił to. I teraz ta sprawa już ich nie dzieli, a łączy. Chłopak wie już jak opiekować się swoim lokatym przyjacielem. Jestem także pod wrażeniem zachowania Lou. Przemówił Stylesowi do rozumu. A kiedy ten wyznał mu wszystko, ciągle pozostał przy nim. Z czułością. Pokazał, że jest najwspanialszą osobą na świecie, że potrafi się zaopiekować. Jest tym, czego Harry najbardziej potrzebuje. Nie jest niszczącym narkotykiem, jak Liam. Jest czystym powietrzem, pozwalającym Harry'emu wziąć głęboki oddech. (Jejku, jakie metafory!)
    Rozdział jest napisany idealnie. Cała fabuła jest doskonale dopracowana! W doskonałym momencie Lou poznał ten sekret. Ale muszę napisać coś jeszcze. Od siebie. Coś, co nurtuje mnie do dłuższego czasu.
    Ostatnimi czasy powstała "moda" na zabijanie głównych bohaterów. Na smutne epilogi, na wyciskacze łez. Wiem, że pewnie całe zakończenie masz już opracowane, ale tak strasznie chciałabym prosić Cię, żeby było ono szczęśliwe. Naprawdę. Po pierwsze Harry wycierpiał się w swoim życiu tyle, że nie zniosłabym gdyby: A. Louis został mu odebrany i musiałby być znów sam. B. Gdyby Harry'emu się coś stało. Bo zasługuje na długie, szczęśliwe życie u boku LouLou. Zasługuje na radość. Zasługuje na to, czego nigdy nie dał mu Liam. Po drugie smutne zakończenie byłoby... nieco sztampowe. A doskonałym uzupełnieniem tego świetnego opowiadania stałby się happy end. Bo cierpienia już dość. Pora na spokój i ukojenie. Dlatego bardzo Cię proszę, przemyśl co tu napisałam.

    Wiem, cholernie się wczuwam. Wiem, że te postacie są wymyślone. Ale zostało to tak napisane, jakby to była prawda. Chyba nie powinnam się tak wczuwać, bo jeśli zakończy się to smutno, bardzo się rozczaruję.
    Zawsze będę wracała do tego opowiadania. I, mimo że, skończy się zapewne niedługo, zostanie tam gdzie jest, w zakładkach w mojej przeglądarce. I zawsze, gdy będę miała ochotę na wspaniałą lekturę, będę tu wracać i czytać.

    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za to z czystym sercem mogę napisać, że ten komentarz JEST WSPANIAŁY. Naprawdę, niesamowicie się cieszę i jestem Ci ogromnie wdzięczna. Dzięki takim chwilom zaczynam sobie uświadamiać, że może nie piszę tak całkowicie dla siebie.
      I bardzo podobają mi się Twoje metafory!
      Co do faktu z zabijaniem głównych bohaterów. Zdaję sobie z tego sprawę i nie martw się, nie jestem głupią dziesięciolatką, aby zakończyć to skokiem z jakiegoś klifu, czy coś. Zakończenie jest już od dawna gotowe i nie napiszę, jakie jest, bo nie chcę niczego Ci psuć. Rozumiem i doceniam to, co tu napisałaś i może się trochę na mnie zawiedziesz (przepraszam, bardzo tego nie chcę), ale takie właśnie planowałam od samego początku i nie zmienię go. Ale dziękuję, bardzo mocno. Jest jeszcze drugi powód, ale o nim może się tutaj nie rozpiszę.

      Podoba mi się fakt, że się wczuwasz. Bardzo mi to pochlebia, wiesz? Dziękuję za tyle miłych słów.
      Na koniec jeszcze przytoczę fragment Twojej wypowiedzi: "zostało to tak napisane, jakby to była prawda"
      Nie pomyślałaś, że może jest? Oczywiście nie chodzi mi o 1D, tylko o samą historię:)

      Jeszcze raz bardzo dziękuję i, szczerze mówiąc, mam ochotę Cię teraz mocno wyściskać! Dziękuję, dziękuję, dziękuję x

      Usuń
    2. Dobra, znów zamknęłaś mi usta. Najpierw rozdziałem, teraz tym komentarzem. Napisałaś, że mogę się na Tobie zawieść. Rozumiem. Nawet jeżeli zakończenie nie będzie takie, jakie bym chciała, by było, to naprawdę mocno doceniam to, co tu tworzysz i niezależnie jak się to skończy, będę nadal Twoją fanką oraz nadal ta historia pozostanie moją ulubioną.

      Druga sprawa, ta historia naprawdę jest prawdziwa? Proszę o wytłumaczenie, oczywiście, jeśli można :3

      Usuń
  15. Nie wchodziłam na gg, więc nie miałam bladego pojęcia, że dodałaś coś nowego, w sumie na komputerze mnie nie było, ale jestem bardzo mądra i w tej chwili szczerzę się do siebie jak głupa, ale pominę to bo wlazłam na fonie i sobie przeczytałam, ale już nie skomentowałam, bo już pisałam, że mi zjeżdża ekran i mnie to niesamowicie denerwuje *.* Ugh, wyrzuciłam to z siebie, jest mi lepiej. Haha... Ze mną jest coraz gorzej -.-
    Kawałek tej ostatniej części rozdziału czytałam z delikatnym uśmiechem na ustach, bo ta relacja pomiędzy Harrym a Louisem jest urocza i słodka. Widac, że LouLou chce loczkowi pomóc, a Hazza w końcu znalazł osobę, na której może polegac, która w jakiś sposób mu pomoże. Mam nadzieję.
    Wiesz, po tym co powiedziałaś mi na gadu, a właściwie to wymusiłam to na tobie moja straszną ciekawością (*.* chyba) to muszę ci powiedziec, że zaczęłam troszkę inaczej patrzec na to opowiadanie. Pod innymi względami. Ale koniec o tym, bo coś wypaplam i będzie źle <3.
    Dalej mnie strasznie ciekawi sytuacja z Liamem. Bo on jest dla mnie troszkę dziwny. Tzn nie rozumiem go. Dlaczego odszedł od Hazzy jeżeli teraz chce to wszystko naprawic po tylu latach? 0.0 Nie mam pojęcia o co z tym chodzi, ale mam nadzieję, że w końcu się wszystko wyjaśni i przestaniesz tak strasznie krzywdzic Harrego, bo ja dalej jestem zdania, że on przeżywa zdecydowanie za dużo i zdecydowanie za bardzo go lubie <3
    i dalej mi szkoda, bo za niedługo koniec. 8 rozdział, yey... Zajebiście szybko to zleciało.
    I wiesz, ze strasznie nie mogę doczekac się kolejnych opowiadań? Nie, to nie to, że tego nie lubie, BO JEST WSPANIAŁE <3 Po prostu ja z natury jestem strasznie ciekawska i tak potwornie mnie ciekawi jakie są fabuły tych kolejnych. Pewnie cię wypytam o to na gg przy okazji ;3 Bo coś sądzę, że ja długo nie wytrzymam. I nie winie cie, że będą miec po tyle rozdziałów, bo ja sama ledwo co daje radę z dziesięcioma, hhahahaha, także masz moje poparcie :D
    No i chyba nie musze ci mówic, że jesteś genialną autorką i świetnie piszesz, i że tak bardzo bardzo kocham twoje opowiadania i ciebie bo jesteś niesamowita, <3

    Chu Chu <3



    OdpowiedzUsuń
  16. nienawidzę cię.
    Popłakałam się przez ciebie!
    ale cię kocham.
    bo to piękne!

    OdpowiedzUsuń
  17. *O*
    Zajesbiste *_______________________*

    OdpowiedzUsuń
  18. Wybacz, że dopiero teraz się za to wzięłam. Pomińmy fakt, że mnie nie poinformowałaś. Moim zdaniem to Twój najlepszy rozdział. Wszystkie były doskonałe, ale ten wyróżnia się czymś. Chyba punktem zwrotnym w Twojej fabule. Harry dojrzał by wyjawić prawdę, a Lou przyjął ją bardzo dobrze. Jedynie na drodze stoi Liam, ale chyba Harry już nie będzie zawracał nim sobie głowy prawda? Bo w Curlym już widać zmianę. Nie cierpi tak, jak na początku, a obecność Liama tylko rozchwiała by jego psychikę, która i tak jest już nieco do bani.



    www.you-have-forgotten.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. dzisiaj widząc na tt,że dodałaś 8 rozdział,postanowiłam przeczytać wszystkie,które do tej pory pojawiły się rozdziały. sposób w jaki napisane jest to opowiadanie jest inny, ale wcale nie znaczy,że gorszy,właśnie lepszy . mimo,iż nie oczekiwałam na rozdziały tak jak inne tu osoby,tylko od razu czytając jakby gotowca,sądzę,że opowiadanie jest wspaniałe *____*

    OdpowiedzUsuń
  20. geenialny blog, świetny rozdział no i czekam na kolejny <33 zapraszam też do siebie, proszę, wbij http://oknozadomem.blogspot.com/ to dla mnie bardzo ważne, każdy komentarz jest skarbem, serio.. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie umiem się rozpisywać, choć bardzo bym chciała. Po prostu jestem typem osoby, która wszystkie myśli kumuluje w sobie i nie zawsze umie je ubrać w słowa. Taki mój sposób bycia.
    Anyway, to opowiadanie poleciła mi moja kochana żonka Ronnie, za co jej baaaaardzo dziękuję no i... Tobie też.
    Twój styl, ta fabuła, to wszystko... składa się w jedną, wielką, piękną całość.
    Mimo iż kocham Liam'a całym sercem, w tym opowiadaniu mam ochotę wylać mu wrzątek na głowę - tak, to odwołanie do rozdziału, w którym Harry wylewa sobie takowy na rękę - i dać mu kopniaka do Islandii.
    A "związek" Louis'a i Harry'ego? Jak na razie są na etapie "może coś więcej niż przyjaźń", choć widać, jak Tommo się troszczy o Loczka, jak bardzo nie chce, żeby ten cierpiał...
    Dwa słowa: Jesteś. Geniuszem.

    @MargaaStyles xx
    [ wiem, autoreklama, ale jutro dodaję 1 rozdział Choice - mojego nowego opowiadania o Zarry/Larry/Niam - i chciałabym, żebyś przeczytała, oceniła... to by wiele dla mnie znaczyło, naprawdę ;) - choicetotake.tumblr.com ]

    OdpowiedzUsuń
  22. Łoooo, kurwajapierdolezajebistyjesttwójblogwchuja!!!


    K.O.C.H.A.M. Cie, ooo beeejbeee.
    Nie no, brak słów.
    *q*

    Coraz częściej nie wiem, co mam napisać. Bo takie "wo" nie oddaje piękna twojej historii. No cóż, tak to jest, jak człowiek zakocha się w jakimś opowiadaniu <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Doprowadzasz mnie do płaczu. I nic więcej nie napiszę, bo mnie zatkało.
    Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń