8/11/2012

Rozdział 4


A/N:
Przepraszam. Ten rozdział może wydać się totalnym nieporozumieniem, jest  niesamowicie nudny i nie prezentuje prawie niczego.  Z góry przepraszam za fragment, który wydaje się jakby wyciągnięty z innej historii, chciałam pokazać, jak więzi między Hazzą a Lou się zacieśniają, ale jak zwykle wyszło, za przeproszeniem, po chuju. Może to wszystko dlatego, że mam zły dzień. Chciałam się jedynie skupić na uwidaczniających się już przemianach wewnętrznych Harry’ego. Da się to przetrawić? Mam nadzieję, że uda mi się to wynagrodzić dłuższym i szybciej zamieszczonym następnym rozdziałem. Jeżeli dam radę coś do niego dopisać.
Serdecznie przepraszam i proszę o komentarze, x



4.

- Lou?
- Tak?
- Zastanawiałem się… bo jest piątek. No i czy może byś do mnie… wpadł. Czy coś.
- Naprawdę mogę?
- Byłoby mi miło.
- W takim razie tak.

-

Harry, gdy tylko wrócił do domu, zabrał się za jego sprzątanie. Chociaż znał Louisa już od ponad trzech miesięcy, spotykali się jedynie w szkole. Nikt go nie odwiedził od…
Od kiedy przestał rozmawiać z Liamem.
Styles stopniowo uświadamiał sobie, że nie miał nikogo poza Paynem.
Że nie pamięta, jak wyglądało jego życie, zanim go poznał.
I zanim dowiedział się, że jest inny.
A uświadamianie sobie tych faktów doprowadzało go do obłędu.

Zaczął od kuchni.
Mimo że był dobrym kucharzem, ostatnio żywił się szybkimi daniami, do jedzenia których nawet nie były potrzebne naczynia. Dlatego też ze sprzątaniem jej szybko się uporał.
Jego łazienka zawsze był schludna, dlatego nią sobie głowy nie zawracał.
W salonie bywał rzadko, toteż pozostało mu jedynie pościerać kurze.
Ale kiedy przyszła kolej na jego pokój, nie było już tak łatwo.
Względnie szybko uporał się z ubraniami leżącymi w każdej możliwej części pomieszczenia. Brudne włożył do pralki, czyste poskładał i ułożył w szafce. Zaopatrzył się w ogromny worek i pozbierał wszystkie śmieci. Zdziwił się, gdy zobaczył podłogę. Zdążył już zapomnieć, jak wygląda. Udało mu się odkurzyć fragment wolnej przestrzeni, po czym odsunął łóżko. Z nutką obawy, co takiego może tam znaleźć.
Na szczęście: nie było tam prawie niczego.
Na nieszczęście: prawie. Jedynie koszulka. Koszulka należąca uprzednio do Liama.
Zdziwiony zauważył, że nawet nie jest brudna, czy zakurzona. Ale nie miał zamiaru zawracać sobie tym głowy. Nie teraz. Podniósł ją i opadł na łóżko. Rozłożył i obrzucił krytycznym spojrzeniem. Nieświadomie wtulił się w nią, zaciągając jej zapachem. Choć prawdopodobnie to tylko jego podświadomość płatała mu figle, czuł jego zapach.
Tego, którego Harry kochał. Tego, który Harry’ego opuścił. Tego, który złamał złożoną Harry’emu obietnicę. I, będąc przy obietnicach, Harry złamał swoją. Ponownie. I nie było w tym niczego dziwnego.
Ponieważ stało się to swego rodzaju rutyną.
Rutyną, której byle kto nie mógł przerwać.
Choć Harry wierzył (a raczej miał nadzieję), że Louis będzie tym, któremu się to uda.
Że Louis nie będzie byle kim.

Strumienie łez spływały po jego policzkach, podczas gdy przez głowę przewijało się mnóstwo obrazów. Szczęśliwych obrazów.
A ten fakt ranił w tej chwili Harry’ego najbardziej. Dlatego też, nadal wtulony w koszulkę, sięgnął do szuflady po żyletkę. I znów to zrobił. Aby zapomnieć, że został zraniony przez kogoś, zranił sam siebie. Choć to nie było do końca złe. Ponieważ po tym poczuł się lepiej.
I rzuciwszy koszulkę Liama w kąt szafy, dokończył sprzątanie pokoju.
Ignorując przeszywający go ból.

Bo przecież bywało gorzej.
Bo przecież to nie koniec świata.

-

Gdy już uporał się z robieniem porządków, uświadomił sobie, że nie ma nic do jedzenia. Faktycznie, lodówka świeciła pustkami. I, jako że do planowanego przyjścia Louisa zostały jeszcze dwie godziny, Harry postanowił zrobić zakupy.
Londyńskie powietrze było gorące i gęste. Zawita burza, Harry był pewien. Miał jedynie nadzieję, że nie złapie go po drodze. Przyspieszył kroku, po chwili znajdując się w supermarkecie.
Wrzucał do koszyka całą masę produktów. Przeróżne przekąski i napoje, od paluszków i precli, przez chipsy i ciastka, do lodów i orzeszków, na soku i coli kończąc. Zaopatrzywszy się również w podstawowe produkty takie jak cukier, chleb, czy mleko, udał się do kasy.
I jak na szczęście Harry’ego przystało, w drodze powrotnej złapał go deszcz.
Nie miał nic przeciwko. Pogoda dosadnie skwitowała jego obecny stan umysłu i doskonale uzupełniła pustkę w jego ciele. Przynajmniej na obecny moment.

Po powrocie do domu przygotował stół pełen jedzenia i picia. W pokoju gościnnym, który obecnie służył za schowek, znalazł stare płyty z filmami i postawił je obok telewizora.
Przeprowadził ostatnie poprawki w zakresie porządku i zmęczony opadł na sofę. Nie odpoczywał długo, ponieważ uświadomił sobie, że również siebie musi do niego doprowadzić.
Z szafki swoim pokoju zabrał bokserki, rurki i t-shirt, ignorując widok koszulki Liama, ciśniętej w kąt szafy. Mimo że dosłownie wypalał mu źrenice.
Udał się do łazienki i wszedł pod prysznic.
Po dokładnym umyciu się, wytarł ciało ręcznikiem, cały czas uważając na zranione miejsca. Przez myśl przemknęło mu, że Louis nie będzie zadowolony, widząc nowe nacięcia na jego nadgarstku.
Dlatego też, wyszedłszy z łazienki, skierował się do swojego pokoju. Odnalazł granatowe pudełko w jednej z szuflad swojego biurka i otworzył je. Od razu odrzucił na bok srebrną bransoletkę, którą dostał od Liama. Były na niej wygrawerowane ich inicjały wraz z prostym napisem na zawsze. Dobre sobie. Wybrał kilka kolorowych bransoletek z muliny i założył je na prawą rękę. Idealnie maskowały to, co chciał ukryć.
Zszedł do salonu i po raz kolejny upewnił się, że wszystko wygląda jak należy. Przeczesał dłonią mokre loki i po chwili usłyszał dzwonek do drzwi. Zdążył już zapomnieć, że w ogóle takowy posiada.
Poczuł, jak narasta w nim stres i nie miał bladego pojęcia dlaczego. Stanął w holu i powoli otworzył drzwi, jakby obawiał się widoku za nimi. Uśmiechnął się, przeszywając wzrokiem Louisa. Miał na sobie czerwone rurki z wywiniętymi nogawkami (które Harry uwielbiał, ponieważ doskonale opinały i eksponowały tyłek Louisa, ale do tego się nie przyznawał), szelki, koszulkę w paski i tomsy.
- Możesz przestać pożerać mnie wzrokiem i zwyczajnie zaprosić do środka? Wiem, że jestem seksowny…
Nie masz pojęcia, przebiegło Harry’emu przez myśl.
- … ale czuję, że zaczynam się rumienić.
Harry jakby wybudził się z transu i posłał przyjacielowi przerażone spojrzenie, odsuwając się i wpuszczając go do środka.
- No co tak patrzysz? Tylko spójrz na mój tyłek w tych rurkach! – Louis odwrócił się do niego tyłem, uprzednio zamykając drzwi. A Harry nie potrafił się powstrzymać przed spuszczeniem wzroku. Kiedy już przed oczami  stanął mu upragniony widok, z jego ust wydobył się cichy jęk. – A nie mówiłem?
Harry nie wiedział, co się z nim dzieje. Był bliski wyznania Louisowi całej prawdy. Ale przecież nie mógł mu zwyczajnie oznajmić, że jest gejem. Ponieważ znów zostałby sam. A to była ostatnia rzecz, której w tej chwili pragnął. I choć Louis często zachowywał się, jakby nie był hetero, Harry nie wierzył, że tak też może być.
- Dobrze, już, ty za to wyglądasz przeuroczo z mokrymi włosami. – Louis się uśmiechnął, wplatając palce we włosy przyjaciela i lekko je przeczesując.
Znów to robił. Znów się tak zachowywał. Małymi, nic nie znaczącymi (przynajmniej dla niego) gestami sprawiał, że Harry tracił zmysły. A to mu się nie podobało. Chciał zachować choć resztki swej godności i opanowania.
Nie wiedział, co się z nim dzieje. Mógł być załamany myślami o Liamie, a gdy tylko w pobliżu pojawiał się Louis, wszystkie problemy jakby znikały.
A gdy odchodził, wracały ze zdwojoną siłą. I Harry nie mógł tego znieść.
Poczuł, że się rumieni. Błagał Louisa w myślach, by ten dotknął go w taki sposób jeszcze raz.
I kolejny, i kolejny, i kolejny…

11 komentarzy:

  1. Pewnie się powtarzam, ale rozdział jak zwykle wspaniały i taki bardziej pozytywny. Dobrze, że nareszcie coś rozjaśniłaś w życiu Harry'ego. Czekam na kolejny. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wiem co ty chcesz od tego rozdziału i dlaczego ci się nie podoba *.* Dla mnie jest świetny, aww, zwłaszcza ten urywek z Harrym i Lou ^^
    Rozbawił mnie kawałek z tym jak Harry sprzątał swój pokój, bo stwierdziłam, że ja mam tak samo jak on XD U mnie podłogę zobaczyc to normalnie święto xD
    Ale powracając do rozdziału, to nadal szkoda mi Hazzy, biedny się męczy, wszystko u niego wiąże się z Liamem i wierzę w Louisa, że pomoże mu ponownie stanąc na nogi.
    Rozdział genialny, genialny i jeszcze raz genialny <3.
    [destiny-is-death.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak możesz mówić, że coś na tym blogu do czegoś nie pasuje? Toż to bluźnierstwo! Rozdział jest jak zwykle przewspaniały i uwielbiam to, co Lou robi z umysłem Harry'ego i mam nadzieję, że ten jednak wyzna mu, że jest gejem, bo czuję, że to zbliży ich do siebie jeszcze bardziej. Gdy zaczęłam czytać to opowiadanie, pomyślałam, że ciężko będzie mi pogodzić Liama z wizerunkiem sukinsyna, ale Ty opisujesz to tak nieziemsko, że nie mam z tym w ogóle problemu.
    pozdrawiam i zyczę weny Tobie :3

    OdpowiedzUsuń
  4. E... E... E... E... *q*

    Susz, no. Za pięknie piszesz, grr... No po prostu cudo! Ale wróćmy do początku.

    No to wchodzę se na mego bloga i widzę komenta od ciebie. Zaczynam się śmiać, że piszesz, że jestem konkretna. Prawda polega na tym, że ja nie jestem konkretna, pisze zbyt dużo i zazdroszczę takim osobom, jak ty, szybkiego opisywania jakiegoś wydarzenia. Nie umiem pisać krótko i to mnie wkurza :/ Ale, powracając do tematu, myślę sobie,że skoro dałaś komentarz,to na pewno dałaś też rozdział! Nie myliłam się :) No i czytam se początek,jak piszesz,że to będzie nudne. Myślę,że okej, jakoś to przetrawie. No i se tak czytam i się wkurzyłam! No bo za ładnie piszesz! Jestem zazdrosna o twój styl xd Ale dobra, właśnie się zacieszam,bo znalazłam u cb 2 błędy,haha!!! :P I powiem ci,że rozdział zaskoczył mnie,tworzy wokół siebie pozytywną aurę,choć szkoda,że Harry znów się ciął. No cóż, szkoda mi go. Teraz nadzieja jest w Lou,który musi zapewnić mu szczęście :* dobra,kończę. I bardzo jestem zadowolona z notki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczęłam czytac twoje tłumaczenie i to opowiadanie :O
    Super blog xD i rozdziały .. xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Publikuj szybko nowy rozdział.

    KOCHAM CIĘ!

    OdpowiedzUsuń
  7. jezu jakie to jest pieknie napisane ! WIELKI TALENT ... czekan na kolejny i zapraszam do siebie, nie takie swietne jak to i nie o Larrym, ale moze sie spodoba ? :)
    jessica-styles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana, u mnie nn. Szybko,prawda? Dopiero minął tydzień od 2. rozdziału ^^
    A tak wgl to bardzo ci dziękuję za takie ciepłe komentarze, ponieważ jesteś jedną z nielicznych osób, która naprawdę chce komentować i zostawia ten komentarz. Dziękuję C:

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudo! Wspaniały rozdział. Przepraszam, że tak późno komentuję, ale wcześniej nie miałam czasu. Tak więc. Cieszę się, że Harry zakochuje się w Lou. Tylko szkoda, że nie może dać sobie spokoju w Liamem, który przecież tak bardzo go skrzywdził. Już nie mnie się doczekać kolejnego rozdziału. Kocham. Zapraszam na becausetruelovecannothide.blogspot.com - Larry, Niam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdyby mi sprzątanie domu przychodziło tak łatwo jak Harry'emu... niestety, samo ogarnięcie mojego pokoju zajmuje średnio 2-3 godziny. Chociaż sądząc po opisie pokoju Hazzy, wcale nie jestem aż takim bałaganiarzem, moją podłogę jeszcze gdzieniegdzie widać xD

    Fajnie, że to Harry zrobił pierwszy krok i zaproponował Louisowi spotkanie. Widać, że Styles chce odżyć po rozstaniu z Liamem, jakoś zacząć żyć, ale wszystko jest jeszcze zbyt świeże, bo samo znalezienie koszulki należącej do Payne'a przywołało bolesne wspomnienia, z którymi Hazza nie potrafił sobie poradzić bez kolejnego cięcia ;C To chyba jedyne opowiadanie, w którym mam ochotę skopać Liamowi tyłek -,- Co to ma w ogóle być, żeby tak potraktować osobę, z którą było się przez długi czas w związku? Ja rozumiem, że może Liam zakochał się w kimś innym, ale kurde, dał mu tę bransoletkę i powinien od czasu do czasu zainteresować się tym, czy Harry sobie radzi po ich rozstaniu.
    Grr, zdenerwowałam się na niego. Co za głupek.

    Za to Louis jest absolutnie przeuroczy!
    "No co tak patrzysz? Tylko spójrz na mój tyłek w tych rurkach!"
    Hahahaha, umarłam. Śmiałam się od momentu, gdy Lou pojawił się w drzwiach. W ogóle dziwię się Harry'emu, że nie jest pewny orientacji Tomlinsona. Przecież wręcz otacza go tęczowy blask gejostwa, który jest widoczny dla każdego z wyjątkiem (najwyraźniej) Stylesa ;D
    Oj, Harry, z takim gej-radarem to ty sobie prędko nowego chłopaka nie znajdziesz;>

    Ale jest jedna rzecz, która niezmiernie mnie cieszy: Harry niezaprzeczalnie leci na Louisa, a Louis wcale nie trzyma rąk przy sobie! Haha, już ja wiem, że to niepozorne przebieranie palcami w mokrych lokach Hazzy nie było wcale takie niewinne;>

    Boże, nawet nie wiesz, jak bardzo czekam na nowy rozdział, żeby zobaczyć, w jaki sposób przebiegnie reszta ich spotkania;3 O ile je opiszesz, bo może nic się podczas niego nie stanie? Obyś szybko go dodała;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie będę pisac długich recenzji , nie ma sensu.
    ZAKOCHAŁAM SIĘ! <3
    Jezu pisz dalej + mam nadzieję, że będzie coś +18, hahah

    OdpowiedzUsuń