8/02/2012

Rozdział 2


A/N: Na wstępie pragnę wam serdecznie podziękować za bardzo ciepłe przyjęcie i miłe słowa w zamieszczonych komentarzach. Wasza obecność i fakt, że chcecie czytać moje wypociny sprawia, że na mojej twarzy gości ogromny uśmiech :)
Przed wami drugi rozdział opowiadania Torn. Dodałam playlistę i przed każdym rozdziałem zostanie zamieszczony link do podkładu, więc jeżeli lubicie czytać z muzyką w tle – zapraszam ;)
Równocześnie zachęcam do komentowania, obserwowania i polecania(?) bloga.
Z tego miejsca po raz kolejny dziękuję i życzę miłej lektury x



2.

Stał przed szkołą z szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy, co chwilę rozglądając się w poszukiwaniu dobrze znanej mu czupryny. Poprzedniego dnia Liam poinformował go, że koniecznie muszą porozmawiać. Harry był pewien, że chodzi o ich wspólne wakacje. Że jego chłopak w końcu zdecydował, jak je spędzą.
Ale Harry już niebawem miał się dowiedzieć, w jak wielkim był błędzie.
I gdy wypatrzył Liama w tłumie uczniów, i już miał podnosić rękę, aby pomachać mu na przywitanie, coś się stało.
Harry nie potrafił jednoznacznie określić, co to było.
Ale był pewien, że nic dobrego.
Tymczasem Liam z grobową miną obrzucił go krótkim spojrzeniem, po czym odwrócił wzrok. I z obrazem zdezorientowanego chłopaka (którego ówcześnie podobno kochał nad życie) w myśli wmaszerował do szkoły z nisko spuszczoną głową. Jakby już żałował swojego czynu.
Nawet nie wiedząc, jaki błąd popełnia.
Nawet nie wiedząc, jak bardzo będzie tego żałował.
Nawet nie wiedząc, ile szkód wyrządzi tym w życiu młodszego chłopaka.
Jak bardzo go zrani. Do czego go doprowadzi. Kim Harry się przez niego stanie.

-

Harry powoli rozwarł powieki i odnalazłszy telefon zakopany w pościeli, włączył go.  Podniósł się do pozycji siedzącej, podpierając się rękami za plecami. Jego prawy nadgarstek przeszył ból, przez co opadł z powrotem na poduszkę.
Zupełnie zapomniał, że wczorajszej nocy wspomnienia nie dawały mu spokoju. Przez co urządził sobie maraton zadawania sobie bólu, aby się od niech odpędzić.
Nie udało się.
A na jego ręce pozostał ślad w postaci kilkunastu czerwonych ran.
Harry zerknął na nie lekko się krzywiąc. Ich widok bolał, bolał niemal tak mocno, jak ich zadawanie. Problem tkwił w tym, że Harry uzależnił się od tego typu bólu. Od bólu, który rozdzierał od środka, a mimo wszystko był przyjemny.

Było niedobrze na samą myśl o kolejnym dniu w szkole. W szkole, do której uczęszczał również jego były chłopak.

-

Trwała długa przerwa, więc Harry jak zwykle siedział na ławce w głównym korytarzu. Lubił to miejsce, przebywało tu małe grono osób, okazjonalnie kilku uczniów przechadzało się do stołówki. Cisza i spokój. To, czego potrzebował. Lekko pocierał prawy nadgarstek przez rękaw koszulki, sprawiając sobie niemały ból. Niespecjalnie mu to przeszkadzało. A wręcz przeciwnie, nie miał nic przeciwko. W szkole musiał zaspokajać swoje potrzeby na inne sposoby. Zadawanie sobie bólu było mu tak niezbędne do życia, jak tlen czy woda. Nie umiał bez tego żyć.
Oprócz niego na korytarzu znajdowało się tylko kilka osób. Dlatego też, gdy tylko usłyszał czyjś donośny śmiech, automatycznie podniósł wzrok. W stronę stołówki podążało dwóch chłopaków. Jeden z nich zanosił się głośnym śmiechem, klepiąc po plecach przyjaciela, po czym objął go w pasie i przyciągnął bliżej siebie.
- Nikt nie opowiada lepszych żartów niż ty, Liam! – krzyknął, łapiąc oddech.
Harry poczuł, że w oczach zbierają mu się łzy i nie wytrzymując, podniósł się z ławki i udał prosto do łazienki.
Zatrzasnął za sobą drzwi i usiadł na podłodze. Uderzył lekko głową w ściankę kabiny, aby wyrzucić z głowy obraz ręki mulata, znajdującej się na talii Liama. Po chwili ponowił poprzednią czynność, z większą już siłą. Uderzył po raz kolejny, mocniej.
I kolejny.
I kolejny.
Tak długo, aż poczuł, że kręci mu się w głowie i zaraz zwymiotuje. Wtedy też, czując pulsujący ból z tyłu głowy, wyjął z kieszeni spodni portfel. Odnalazł w nim żyletkę zawiniętą w kawałek papieru.
Niewiele myśląc, podwinął rękaw, przycisnął ją do skóry i zdecydowanym ruchem wykonał głębokie cięcie. Jęknął z bólu, a jego oczy jeszcze bardziej zaszły łzami.
Teraz już zadowolony, wpatrywał się w ranę, do której zaczynała napływać krew.
Czując nieprzyjemny szum w głowie, wsparł palce po obu stronach rozcięcia i naciągnął skórę. Rana powiększyła się na szerokość i pojawiło się więcej krwi.
A pulsujący ból z tyłu czaszki nie ustawał. A wręcz przeciwnie – narastał wraz z upływem czasu.
Przez krótką chwilę miał ochotę przyssać się do swojego nadgarstka, by poczuć w ustach metaliczny smak krwi. Ale nim zdążył wprowadzić swoje pragnienie w czyn, usłyszał czyjeś kroki.
Wystraszony schował żyletkę i naciągnął rękaw, nie zważając na nadal sączącą się z rany krew. Wstał, słysząc czyjś przejęty głos.
- Wszystko w porządku?
Chwilę stał bez ruchu, opanowując zawroty głowy i zorientował się, że nadal cicho płacze. Ostatni raz niezdarnie pociągnął nosem, otarł łzy z policzków i otworzył drzwi.

Louis już od dłuższego czasu był zaintrygowany zachowaniem młodszego chłopaka. Zauważył, że każdą chwilę spędza w pojedynkę, a na jego twarzy nigdy nie gości nawet cień uśmiechu.
A tak się składało, że Tomlinson doskonale wiedział, jak to jest być samotnym.
Tamtego dnia przypatrywał się Harry’emu, gdy oboje siedzieli na korytarzu. Na marne próbował wyczytać cokolwiek z wyrazu jego twarzy. Ale gdy Styles ni stąd, ni z owąd zerwał się z ławki, Tommo, nie marnując ani chwili na zastanowienie, poszedł w jego ślady.
I słysząc płacz chłopaka w łazience, zawahał się, aczkolwiek postanowił sprawdzić, czy wszystko w porządku.

Teraz Harry uciekał zawstydzony wzrokiem na wszystkie możliwe strony.
- Um… tak, dziękuję. – wymruczał z nadzieją, że nie płakał aż tak głośno i nie wygląda jak siedem nieszczęść.
- Płakałeś? – spytał nieznajomy, na co Harry pokręcił głową. – Cóż, biorąc pod uwagę twoje podpuchnięte, zaczerwienione oczy i policzki oraz to, co słyszałem, mogę stwierdzić, że właśnie mnie okłamałeś.
- Przepraszam, ja… - wychrypiał.
- Nie to ja przepraszam. Nie powinienem tak…
- Powinieneś – przerwał mu stanowczo Harry, po czym nastąpiła niezręczna cisza.
- Jestem Louis.  Louis Tomlinson. – Chłopak wyciągnął rękę.
- Harry Styles. – Uścisnął dłoń nowego znajomego.
Nie wiedzieć dlaczego, oboje spuścili wzrok na swoje ręce złączone w uścisku. Z perspektywy czasu, mogłoby się zdawać, że było to przeznaczenie. Kto wie.
Z ust Harry’ego wydobył się zduszony, gardłowy jęk, natomiast Louis wyszeptał ciche boże.
Wpatrywali się w ciemnoczerwoną plamę na jasnej koszulce Stylesa.
I nim Harry się zorientował, Louis delikatnie podciągnął jego rękaw, ukazując wszystkie blizny, które znalazły się na nadgarstku Harry’ego przez ostatni rok. I wszystkie jeszcze niezagojone rany, od całkowicie świeżej, przez te kilkanaście z wczorajszego wieczora, do niektórych sprzed kilkunastu dni.
Lou przez moment zastanawiał się, jak Harry w ogóle potrafi poruszać prawą ręką. Istotnie, nie wyglądała ona najlepiej.
A sam Harry był zrozpaczony.
Ponieważ ktoś dowiedział się o jego słabości. A to było niedopuszczalne.
Ponieważ dopóki nikt nie wiedział, było dobrze. Unikał kłopotliwych sytuacji i pytań. A wystarczył jeden zły ruch, by świat Harry’ego począł się walić.

Więc dlaczego świat Harry’ego nadal był w kawałku?

16 komentarzy:

  1. vsvtgryvesryvescycveyved jak bardzo nienawidzę tego opowiadania za tą nazwę (żartuje <3)..


    kuźwa, ciarki mi przeszły jak był moment o przeznaczeniu, jak Lou obserwował jego rany.. jejuś, oni są dla siebie stworzeni..

    ale ogólnie nie mam słów. naprawdę. chciałabym napisać tyle, ale nie wiem co.. jestem po prostu.. zauroczona w Lou i Hazzie jako jednym



    - Twoja milencia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Za każdym razem, jak wchodzę na tego bloga to nie mogę się napatrzeć na ten wspaniały nagłówek. Ten wzrok Lou mnie doprowadza do szaleństwa. Rozdział przeczytałam wczoraj wieczorem, w łóżku i bardzo dobrze, że właśnie tak. W kompletnej ciszy dużo bardziej wczułam się w Harry'ego. W nastolatka, który nie może sobie poradzić ze stratą i sprawia sobie ból fizyczny. Jak wspaniale, że poznali się z Louisem. Że Lou zainteresował się nim i podreptał za nim do tej łazienki!!! Ale najważniejsze, wbrew pozorom, że zauważył, co Harry sobie robi! Bo przecież sekrety zbliżają ludzi. A taka wiedza pewnie nie pozwoli mu się trzymać z boku, prawda? + Uwielbiam Twój styl pisania. Sposób w jaki opisujesz odczucia, w jaki formułujesz zdania i przedstawiasz sytuacje jest WSPANIAŁY. Czekam z niecierpliwością na rozdział numer 3, w którym, mam nadzieję, akcja rozwinie się. Proosze, powiedz, że pojawi się przed 6 bo wtedy wyjeżdżam i nie wiem czy będę miała internet!

    Życzę Tobie weny i pozdrawiam! :D

    [i-have-him.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę piszesz genialnie. Czasami już żygam tą słodkością, nierealnym szczęściem i prostotą w niektórych opowiadaniach. a takie opowiadanie jak Twoje mam ochotę czytać. ono wciąga. mam nadzieję że trochę pociągniesz to opowiadanie i 3 dodasz szybko. xx

    OdpowiedzUsuń
  4. We are so, so sorry. Nie dostaliśmy twojego komentarza, lub ktoś po prostu go przeoczył. Bardzo nam przykro i już naprawiamy nasz błąd, dodając cię do kategorii Bromance/Larry.

    Pozdrawiamy i jeszcze raz przepraszamy,
    Załoga FF-1D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj wieczorem przeczytałam oba rozdziały i są tak wspaniałe. Już czuję, że to będzie jedno z najlepszych opowiadań. Zaczyna się naprawdę świetnie. Szkoda mi Harrego, biedny. Te blizny będą mu tylko przypominały o cierpieniu. Ale Louis sprawi, że Styles zapomni prawda? Już się nie mogę doczekać Larrego <3
    Pierwszy raz spotkałam się w opowiadaniu, żeby to Liam był tym łamaczem serc ;D
    Także czekam na kolejny rozdział z niecierpliwieniem i prosiła o informowanie mnie o nowych rozdziałach, jeśli to jest możliwe :)
    Możesz na gg: 39739377 lub jak wolisz na którymś blogu.

    shouldletyougo.blogspot.com
    no-cases.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. *___________*
    czy tylko mnie jara to, że Lou zauważył jego pocięte nadgarstki ? Jestem psychiczna o Boże.. Wyobrażam sobie tą scenkę i brawo, będę ja przed snem i przez kilka dni odtwarzać i wymyślać ciąg dalszy dopóki nie dodasz kolejnego rozdziału.
    Poważnie.. ^^
    Także : rozdział , jak już zauważyłaś po moim zachowaniu, jest zajebisty !
    i tyle w tym temacie, bo mogę się rozpisać , uwierz , to nie koniecznie dobry pomysł.
    Soooo, pisz danej ! <3

    Zapraszam na Zialla : http://let-the-other-side-also-be-heard.blogspot.com/2012/08/rozdzia-6.html?showComment=1344020133631&m=1#c4456625217691827998

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Midori wchodzi na bloga
    ~widzi nowy rozdział
    ~ wkurza się,że nie została poinformowana o nn
    ~ zaczyna czytać
    ~ czyta,czyta...
    ~ nagle wczuwa się i wyprostowuje się na łóżku
    ~ myśli,że kocha cię,bo masz podobny do niej styl,gdzie nie robisz błędów, i to w tobie ceni
    ~ rzyga tęczą,bo się podjarała
    ~ wkurza się,bo rozdział za krótki i powinien być 2 razy dłuższy~ zamierza ci to wypomnieć

    kobito,pisz dłuższe rozdziały,no! Bo ja nie wytrzymam z taką małą ilością pięknych i cudownych zdań! :)
    a o nn to mnie jednak nie informuj,sama se poradzę *foch*

    kochaaaaaaaaaaaaam cię normalnie,no!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~widzi komentarz Midori
      ~stwierdza, że ją podrobi
      ~zastanawia się, kiedy Midori ją prosiła o informowanie :o
      ~wytyka jej, że miała obserwować bloga, więc Dejv nie chciał się tak narzucać
      ~myśli, że też kocha Midori
      ~informuje, że całe opowiadanie jest już napisane i PRZYKRO jej, ale wszystkie rozdziały są krótkie, bo to w sumie taki oneshot podzielony na rozdziały
      ~zastanawia się, co w ogóle robi ze swoim życiem o.o

      Usuń
  8. Kocham ten blog!!!!!!!!!!!!!!! Będę czytać ile wlezie !! xD Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Yeyeye, boskie, wiesz? *.*
    już sama nie wiem czy lepiej wychodzi ci pisanie własnych historii czy tłumaczenie. W obydwóch rzeczach jesteś świetna!
    Jeej. Strasznie mi żal Harrego, biedak, tak cierpi... Mimo, że lubie czarne charaktery, o ile Liama do nich można zaliczyc to mnie denerwuje. Przez niego Harry się okalecza! buu. Mam nadzieje, że Lou mu pomoże <3.

    [destiny-is-death.blogspot.com]

    xoxo Tina <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy4/8/12 17:26

    Zupełnie przez przypadek wpadłam na tego bloga i... jestem absolutnie szczęśliwa. Zakochałam się w twoim stylu pisania i w całej tej historii. Płakałam, czytając momenty, kiedy Harry zadawał sobie ból. To po prostu nie do pisania, jakie emocje u mnie wywołałaś tym rozdziałem. Kocham Larrego i jeszcze przed chwilą myślałam, że przeczytałabym sobie jakieś nowe opowiadanie o tym bromancie. A tu masz, wchodzę i taki zajebisty blog. To przeznaczenie, jestem pewna. No nic, czekam z niecierpliwością na następny rozdział.

    Zapraszam także do siebie. Uprzedzam, że nie piszę tak wspaniale jak ty, ale mam nadzieję że się nie rozczarujesz. :) xx

    http://one-direction-fan-fics.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. No i co ja mam Ci tutaj napisać? :O
    Pamiętam, że zostawiłaś mi kiedyś komentarz, w którym powiedziałaś, iż Twoja twórczość nie umywa się do mojej- co za głupota! Dopiero co pochłonęłam naraz oba rozdziały (co nie jest trudne, bo są bardzo krótkie) i nie jestem po prostu w stanie wykrzesać z siebie niczego konstruktywnego. A wiesz dlaczego? Ponieważ zostałam przygnieciona nieszczęściem Harry'ego i w dodatku boli mnie ręka, gdyż mam wrażenie, że rozcinając sobie skórę, Harry rozcinał także moją (zawsze tak mam, gdy bohaterowie tną się/szprycują/etc.), a także wciąż odtwarzam sobie w pamięci scenę z łazienki...
    Boże, wiedziałam, że Louis odkryje blizny. Podświadomie czułam, że on będzie jedyną osobą, która potrafiłaby zrozumieć Harry'ego, a gdy tylko się okazało, że Louis jest równie samotny i zagubiony, przyznałam Ci rację. To spotkanie było im przeznaczone.
    To wszystko jest tak smutne, że aż zeszłam do kuchni po kawałek ciasta, żeby się trochę rozchmurzyć. No bo proszę Cię, Harry ma złamane serce (Liam, ty dupku, jak mogłeś mu to zrobić??????), nocami płacze, a w dzień się tnie ;C Na pierwszy rzut oka sytuacja beznadziejna i jedynym jasnym punktem jest Tommo, który ewentualnie może sprawić, że Harry zapomni o Payne'ie [kurczę, tak to się odmienia w tym przypadku? xD]...
    Oh, no dobra, wszystkie wiemy, że tak się kiedyś stanie ;D

    W każdym razie, jestem od teraz wielką fanką tego opowiadania i czekam na kolejny rozdział, a ze względu na to, iż jest już skończone, to oczekuję go w najbliższym czasie;>

    OdpowiedzUsuń
  12. jego świat się nie rozsypie. nie rozsypie, prawda? Louis go naprawi, musi. nieważne, jaką cenę przyjdzie mu za to zapłacić. wiem, że Lou zrobi wszystko, by pomóc Hazzie. błagam, chcę następny <3

    OdpowiedzUsuń
  13. To przykre, że Harry musi tak cierpieć i, że tak to postrzegasz, ale pomimo moich odczuć rozdział wspaniały. <3

    OdpowiedzUsuń
  14. myślałam, że się porzygam jak czytałam o tym jak harry się ciął i jak rozciągnął tą ranę, fuu niedobrze mi :o ale zapowiada się bardzo ciekawie, więc chyba zaopatrzę się w jakieś olejki eteryczne o uspokajającym działaniu, bo mam zamiar przeczytać! :)

    OdpowiedzUsuń