8/31/2012

Rozdział 10


A/N:
Dobrze, więc od początku.
Jak wiecie, jest to ostatni rozdział Torn. Nie, kontynuacji nie napiszę. Nie, nie napiszę drugiego zakończenia. Takie właśnie miało być od samego początku i nie zmieniajmy tego :) Nasza krótka ‘przygoda’ (Dejv, jesteś taka zabawna) z Torn zostaje bezpowrotnie zakończona.
Może to na tyle przed rozdziałem. Pod nim czeka na was moja druga notka.
Dodam jeszcze tylko, że nie jestem z tego zadowolona w takim stopniu, w jakim chciałabym być.

Polecam włączyć muzykę! x



10.

Wyszedłszy z domu, zatrzasnął za sobą drzwi i przekręcił klucz w zamku. Odwrócił się na pięcie, a zimne powietrze uderzyło jego policzki. Od samego rana padało, a teraz zbierało się na całkiem porządną ulewę. Wtulił nos w bluzę i zarzucił kaptur na loki. Udał się chodnikiem według instrukcji Louisa. Nigdy wcześniej nie był u niego w domu i musiał szczerze przyznać, że nie miał bladego pojęcia, gdzie się on znajduje. W taką pogodę i z jego orientacją w terenie będzie wielkim wyczynem, jeżeli zjawi się u niego w ciągu najbliższych kilku godzin.
Myśl o tym, że mieszkał w Londynie dosłownie od zawsze, a znał tylko swoje sąsiedztwo, była nieco przytłaczająca.
- Powodzenia, Styles – wymamrotał sam do siebie, kiedy rozlało się na dobre.

-

Louis siedział na kanapie i wpatrywał się w ekran wyłączonego telewizora. Harry powinien był być tu już godzinę temu. Próbował do niego dzwonić kilka(naście) razy, wszystko na nic. Nie wiedział, co ma ze sobą począć, dlatego zwyczajnie siedział w miejscu i nie robił kompletnie nic. Cóż, wtedy takie zachowanie wydawało mu się całkowicie logiczne.
W końcu usłyszał coś na kształt pukania do drzwi, co każdy człowiek o zdrowych zmysłach zwyczajnie by zignorował, o ile miałby na tyle czuły słuch, by w ogóle takowy dźwięk usłyszeć. Wstał i postanowił to sprawdzić. A przypomniawszy sobie o fakcie, że Harry powinien był się zjawić już wieki temu, niemal rzucił się do drzwi frontowych. Otworzył je, a zimny wiatr otulił całe jego ciało, aż zadrżał. Szeroko rozwarł usta, widząc przed sobą kompletnie przemoczonego i zziębniętego chłopaka. Na jego policzkach pojawiły się ogromne, dorodne rumieńce, z loków, przyklejonych do czoła, woda ciekła niemal ciurkiem, a jego zwykle piękne, różowe usta przybrały sinej barwy i Harry nie potrafił opanować ich drżenia. Louis chwycił jego bluzę i dosłownie wciągnął go do swojego domu, jak uprzednio zawsze robił to Harry, bez słowa zamykając drzwi. Przez krótką chwilę wpatrywali się w siebie w ciszy. W końcu Harry ruszył dwa kroki do przodu i znalazłszy się przy przyjacielu, oparł czoło o jego ramię, wdychając znajomy zapach Louisa.
- Jesteś mokry – stwierdził spostrzegawczo Tomlinson, przytulając przyjaciela, jakby kompletnie zapomniał o tym, co właśnie powiedział. Po krótkim czasie, Harry wyplątał się z jego objęć i został przez niego pociągnięty w pewnym kierunku. I jak się po chwili okazało, szli do łazienki. Lou podał Harry’emu ręcznik. - Wycieraj się i rozbieraj, a ja przyniosę ci coś suchego.

-

Po upływie około dziesięciu minut, Harry wszedł do kuchni i usiadł na jednym z krzeseł przy stole, obserwując odwróconego do niego tyłem Louisa. Ten, wyczuwając czując czyjąś obecność, przeskanował wzrokiem kuchnię, aż jego spojrzenie zatrzymało się na Harrym. Miał na sobie jego ulubioną bluzę z Jacka Willisa i ten widok przyprawił go o delikatne łaskotanie w  podbrzuszu. Czekając, aż woda na herbatę się zagotuje, skierował swoje kroki do salonu, posyłając chłopakowi ciepły uśmiech i przebiegając ręką przez jego jeszcze wilgotne loki, gdy przechodził obok. Po chwili wrócił z kremowym, puchatym kocem, stanął za przyjacielem, lekko się pochylił i otulił go nim, obejmując jego szyję.
- Dziękuję – wychrypiał Harry, po czym lekko odchrząknął, by doprowadzić swój głos do stanu używalności.
- Nie ma za co, Curly – odpowiedział Louis, wypuszczając go ze swego objęcia, po czym odszedł, by dokończyć robienie herbaty.

-   muzyka

Siedzieli na kanapie, oglądając film, jak to mieli już w zwyczaju. Z tą różnicą, że tym razem znajdowali się w domu Louisa. Tomlinson obejmował przyjaciela i bawił się jego bluzą, w wolnej ręce trzymając kubek ciepłej herbaty. Harry przytulał się do ciepłego ciała przyjaciela z głową spoczywającą na jego ramieniu, lekko zadartą do góry, by mógł dokładnie studiować każdy cal jego idealnej twarzy. Poprawił się, podciągając wyżej na sofie i wygodniej układając głowę na ramieniu przyjaciela. Zacieśnił swój już i tak niedźwiedzi uścisk na jego torsie (Louis nie narzekał) i, nadal wpatrując się w jego twarz, przeciągnął swym zimnym nosem wzdłuż linii jego szczęki. Louis lekko zadrżał na ten dotyk, ale po chwili zamruczał z aprobatą, co zachęciło Harry’ego do powtórzenia uprzedniej czynności. W końcu począł lekko trącać nosem szczękę Louisa, aż ten wymruczał cicho jego imię i przechylił głowę, by na niego spojrzeć.
Siedzieli teraz, wtuleni w siebie pod jednym kocem, Harry z głową na ramieniu przyjaciela, zadzierający ją do góry, by móc lustrować go wzrokiem, Lou patrzący w dół na twarz Harry’ego, którą tak ubóstwiał.
Nie przerywając kontaktu wzrokowego, Louis odłożył kubek z herbatą na stolik obok, by po chwili teraz już wolną ręką, odgarnąć kilka nadal mokrych loków z oczu Harry’ego. Po tej akcji, ręka Louisa spoczęła z boku szyi przyjaciela, palcem pocierając linię jego szczęki i nadal w ciszy na siebie patrzyli.  Wzrok Tomlinsona przeniósł się z głębokiej zieleni na usta Harry’ego, jego wargi były teraz lekko rozchylone. Nim Louis zdążył odnaleźć się w zaistniałej sytuacji, pochylał się bardziej nad przyjacielem tak długo, aż poczuł, że ich czoła się stykają, a oddechy mieszają. Zaciągnął się miodowo-migdałowym zapachem Harry’ego i delikatnie wplótł palce w jego loki. Młodszy delikatnie uniósł głowę na tyle, by ich nosy na moment się o siebie otarły, a Louis cicho westchnął, niemalże w usta Harry’ego.
- Loueh – wymruczał ledwo słyszalnie Styles.
- Harreh – odpowiedział starszy.
- Ja… - zająknął się i głośno przełknął ślinę. – Słuchaj, ja myślę, że… - zaczął po raz kolejny. Fakt, że usta Louisa znajdowały się nie dalej niż trzy centymetry od jego w niczym nie pomagał. A wręcz przeciwnie. Wziął głęboki wdech, po czym wypuścił ze świstem całe powietrze z płuc. Po chwili znów odetchnął z nadzieją, że to pomoże. – Możliweżeciękocham – wymruczał na wydechu i Louisowi zajęło chwilę rozszyfrowanie wypowiedzi przyjaciela. Gdy zdał sobie sprawę z zaistniałej sytuacji, jego oczy się rozszerzyły.
- Co? – było jedynym, co udało mu się wyszeptać. Łaskotanie w jego podbrzuszu stawało się tak natarczywe, że wręcz zaczynało boleć.
- Ja… przepraszam. Zapomnij – uciął Harry, wyplątując się z objęć przyjaciela. Wstał z zamiarem opuszczenia domu oraz życia Louisa, gdy poczuł, że w jego oczach zbierają się łzy. Zdążył postawić zaledwie krok, zanim został brutalnie pociągnięty na swoje uprzednie miejsce.
- Nie – usłyszał dosadny ton przyjaciela.
- Ale dlacze…
- Bo cię kocham, kretynie – zaśmiał się Louis. Harry zamrugał kilkakrotnie, zanim doszło do niego znaczenie słów przyjaciela. Nim zdążył cokolwiek z siebie wykrztusić, został przyciągnięty bliżej Tomlinsona. Ułożył ręce na jego klatce piersiowej, czując jak jedna rękę przyjaciela wplata się w jego loki, a druga ciasno obejmuje go w pasie. Louis pochylił się, westchnął w usta swojego przyjaciela i czekał na zgodę. Harry lekko potrącił go nosem (a była to czynność, którą Lou zdążył już pokochać) i zacisnął ręce na jego koszulce. Otrzymawszy zgodę, Tommo delikatnie przechylił głowę i czule naparł na usta Harry’ego. Tyle wystarczyło, by w brzuchu Stylesa eksplodowało mnóstwo fajerwerków, a całe ciało zostało zalane przyjemnym, ciepłym uczuciem. Niewiele myśląc, młodszy przycisnął swoje wargi do wąskich ust Louisa i jęknął, gdy poczuł, że starszy pogłębia pieszczotę. Po chwili Harry był usadowiony na jego biodrach, oboje złączeni w pocałunku przepełnionym miłością, zaufaniem, zrozumieniem i wdzięcznością, gdy ich usta rytmicznie się ze sobą poruszały, jakby właśnie dla siebie zostały stworzone.
I jakby nigdy nie miały zostać rozdzielone.
A Harry po raz kolejny zapominał o swoim rozdarciu.

-

Wieczorem Harry odnalazł się, siedzącego na zimnej, wykafelkowanej podłodze w łazience, z głupawym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy.

Miał Louisa. Kochał Louisa. A Louis kochał jego.
Był szczęśliwy.

A Liam zniknął z jego życia, już się nie liczył.

I wieczorem Harry odnalazł się, siedzącego w łazience z żyletką przyciśniętą do skóry nadgarstka.
Był szczęśliwy.

Odnalazł swoją miłość.

Wykonał kilka głębokich cięć.
I w końcu był szczęśliwy.





A/N:
No dobrze, więc tak po opowiadaniu. Co ja to miałam… ach, tak.
W sumie to na pewno o czymś zapomnę, ale co mi tam.
Końcówka jest taka, jak widzicie. Nie jestem do końca pewna, czy to happy end, czy nie. Whatever, co za różnica.
Obiecałam wam kolejne opowiadanie mojego autorstwa i oto ono – Here Without You. W ciągu najbliższych kilku dni pojawi się pierwszy rozdział i mam nadzieję, że będziecie czytać! :D
Oczywiście zapraszam również na mojego bloga z tłumaczeniami, który właściwie jest moim głównym blogiem, na którym znajdziecie wszystko, co może wam być potrzebne do szczęścia – Wanna Hold You.
Także tego, jeszcze sekret/niespodzianka/tajemnica/jakkolwiek jeszcze to nazywałyście, czyli to, na co większość z was czekała najbardziej. Przyznam, że jestem nieco przerażona.
Okej, więc rzecz w tym, że to opowiadanie nie do końca jest wymyślone. Rzeczy tutaj opisane stały się naprawdę. Chociaż może powinnam bardziej powiedzieć, że się dzieją.
Cóż, wiele z was pewnie się tego domyślało.
Cześć, jestem Harry. To chyba tyle, myślę, że wiecie, co mam na myśli.
Dobrze, to na tyle z tej całej tajemnicy. Zaskoczeni? Raczej wątpię.

Pamiętajcie, że możecie do mnie pisać na twitterze (o czym chcecie, kiedy chcecie – wiecie, standardowa gadka), a jeżeli go nie posiadacie, to zapraszam na aska, możecie pisać z anonima, ale proszę o jakiś podpis na końcu.

Mogłabym wymienić z nicków ludzi, którym dziękuję. Przepraszam, nie zrobię tego. Dziękuję wszystkim, którzy kiedykolwiek odwiedzili Torn. Dziękuję tym, którzy byli od początku i tym, którzy zaczęli czytać niedawno. Tym, którzy komentowali i tym, którzy się ukrywali. Wszystkim.
Love you all! Xx

I oczywiście na samym końcu, myślę, że możecie coś dla mnie zrobić. Proszę każdego o komentarz. Nieważne, czy komentowałaś wcześniej, czy nie. Zostaw coś po sobie :)

OGŁASZAM ZAKOŃCZENIE TORN, WIDZIMY SIĘ NA WHY I HWY! (fajne nazwy, Dejv, kreatywna bestio) Xx


54 komentarze:

  1. Anonimowy31/8/12 23:38

    Dobra to ja się biorę do czytania bo od 5 nie czytałam ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda że tak to się kończy... będzie mi brakowało tego opowiadania, ale jak to mówią: wszystko co dobre szybko się kończy. Szkoda mi tylko, że sprawa Harry'ego się tak skończyła. Dobrze wykonał kilka głębokich cięć, ale co z tego? Nie wiadomo czy umarł. Był szczęśliwy: z Louis'em. To właśnie Tommo go uratował, więc dlaczego dalej się ciął? Mam do ciebie prośbę. Jest ona dość osobista, ale czy mogłabyś do mnie napisać na gg? 21079389 bo mam sprawę i chcę jakoś z tobą pogadać. Mam nadzieję, że nie zignorujesz mojego komentarza i mojej prośby :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy31/8/12 23:46

    Gdy przeczytałam to: "cześć, jestem Harry..." naprawdę sobie pomyślałam, że to on. Co ty ze mną dziewczyno zrobiłaś :) Kocham po prostu twoje opowiadanie, a zakończenie strasznie mi się podobało, bo jest takie inne od wszystkich.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja zaczęłam czytać TORN niedawno, ale cieszę się, że w ogóle zaczęłam, bo opowiadanie jest/było? wspaniałe *_______*

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że to już koniec, bo zżyłam się z tym opowiadaniem. Na prawdę się z nim zżyłam i ciężko jest mi się z nim rozstać... Jest to piękna historia, i aż ciężko uwierzyć, że to prawda.. No, znowu jak zwykle dwie paczki chusteczek, bo na dodatek zabiłaś mnie Ed'em. Jak zwykle nie dodałam pierwszego komentarza, ale najwidoczniej mam pecha. Mniejsza. Wracając do opowiadania, to dla mnie cios i to dosłownie, bo szczerze mówiąc żyłam tym opowiadaniem. No, ale, cóż.. życie toczy się dalej. Love you. x

    @Real_Mrs_Paynex xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam.
    Przepraszam, ale cholernie wiedziałam, że tak dobra historia nie może być czystą fikcją. Też przez to przechodzę, wiesz? Napisałam... podobną historię, tylko była dłuższa i skończyła się... no cóż, inaczej. [one-direction-of-life.blogspot.com - zajrzyj w wolnej chwili, ale bez przymusu]. W każdej historii, którą napisałam lub piszę zamieszczam cząstkę siebie - dla mnie to najlepsza metoda, żeby się wczuć w daną postać. Jak widać, też to stosujesz. To dobre, ale... Tacy ludzie, jak my, powinni się wspierać, wiesz? Jeżeli... znowu to zrobisz, jeżeli... to głupie, bo ledwo się znamy, ale... ja z tego wychodzę. Powoli, ale dzięki kilku wydarzeniom uświadomiłam sobie, że nie mogę... Po prostu nie i koniec... Więc... jeżeli znowu kiedykolwiek sięgniesz po żyletkę lub zapalniczkę lub cokolwiek innego... Napisz do mnie, ok?
    Taaa, moja 'prośba' jest głupia. Mniejsza.
    Co do opowiadania...
    Jedno z najlepszych, jakie zdarzyło mi się czytać - a wierz mi, czytałam ich wiele. W niektórych razi mnie styl, niektóre natomiast odrzucają mnie błahą fabułą. Ale nie u Ciebie. Trudne tematy są ciężkie, ale warte opisania. Trzeba jakoś zbierać złe i dobre wspomnienia, bo kształtują człowieka na takiego, jakim jest.
    Dziękuję Ci za to opowiadanie. I do zobaczenia w kolejnym, bo na pewno będę je czytać z zapartym tchem! x

    @MargaaStyles xx

    OdpowiedzUsuń
  7. omnonmonom *o* rozdział jak zwykle cudooowny. :) przywiązałam się do tego opowiadania. :x będzie mi go brakowało. :c trochę nie ogarniam końcówki, ale co tam. podoba mi się. :D XDD i dziękuję, że to napisałaś. :3 ♥
    @Agu009_ xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem co mam napisać. Naprawdę nie wiem. Przeczytałam ten rozdział i mnie zatkało. Gdy czytałam to co napisałaś na samej górze byłam przekonana, że będzie smutne zakończenie. Czytając dalej sądziłam, że będzie jednak happy end, a gdy doszłam w końcu do końcówki to sama nie wiem jaka ona jest. Szczęśliwa, czy też nie? Mam nadzieję, że jednak to było takie ostatnie ''pożegnalne'' cięcie i już nigdy więcej nie weźmie żyletki do ręki. Taką przynajmniej mam wizję kontynuacji tego opowiadania. Larry żył długo i szczęśliwie. Gdy przeczytałam na końcu Twój sekret byłam/jestem w szoku. Dziewczyno nie rób tego. Nie znam Cię osobiście, ale nie chcę, żebyś cierpiała ;C . Może jestem głupia, ale naprawdę nie domyśliłam się tego wcześniej. Mam nadzieję, że uda Ci się to pokonać. No i tak na koniec chciałam Ci podziękować, za pisanie tego oto opowiadanie. Jest ono naprawdę niesamowite i wniosło coś do mojego życia.
    Fajnie, że będziesz pisać kolejny (mam nadzieję, że nie tak smutny jak ten ;D). Gdy pojawi się już jakiś prolog czy coś to proszę poinformuj mnie na gg tak jak do tej pory ;)

    shouldletyougo.blogspot.com
    no-cases.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy1/9/12 01:05

    Cześć "Dejv, kreatywna bestio".:D Tak mnie to rozbawiło, że musiałam skopiować, wybacz.:d
    Zastanawiam się, co by tu napisać. I w sumie jest tego tak wiele, że nie wiem za bardzo od czego zacząć (i tak pewnie połowy zapomnę). Może od krótkiego dziękuję? Tak więc, dzięki, że podzieliłaś się z nami tą historią. Jestem ciekawa jak potoczyło się życie Liama. Może zapomniał i znalazł sobie kogoś? A może nadal cierpi? Co do zakończenia, niby szczęśliwe, ale czy do końca? Pozostają nam spekulacje, chociaż Ty sama najlepiej wiesz. Szczerze, jestem ciekawa, czy Harry ponownie sięgnie po żyletkę. Bo skoro jest szczęśliwy, to po co to robi? Myślę, że wszystko wyjaśniłoby się w dalszej części (oczywiście, nie namawiam Cię do tego, bo przeczytałam, że nie chcesz ciągnąć tego dalej, a wiem, że działanie pod presją nikomu dobrze nie wychodzi). I ciekawe, czy Lou to zauważy i jak na to zareaguje. Liam zranił Harry'ego - dobra, rozumiem. Ale teraz? Teraz, kiedy szykuje się wielki happy end a Lou go kocha z wzajemnością?
    "Ponieważ, jeśli znalazł sposób, aby poradzić sobie z własnymi problemami, to był on dobry, dopóki nie ranił innych."
    A przecież raniąc samego siebie, rani Louis'ego.
    Każde zdanie tego rozdziału było czytane przeze mnie po kilka razy. Jakby nie wierząc, że to już koniec, czytałam wolno, chcąc opóźnić nieuniknione.
    Czułam się zobowiązania do komentarza pod ostatnim rozdziałem, bo przyznam, że często po prostu mi się nie chciało. Ale mam usprawiedliwienie.:d W większości czytam na telefonie i jest z tym dużo roboty.;/ Mam tendencję do długich komentarzy, więc jest to strasznie niewygodne. Z niecierpliwością czekam na nowe owoce pracy. Jeszcze raz dzięki i życzę weny!<3 Tak jak obiecałam, podpisuję się imieniem, Kaja.Xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy1/9/12 01:07

      PS. Jest 1/4 rozdziału?XD

      Usuń
    2. Przykro mi, jest troszkę ponad 1/5 :)
      Gosh, czekaj, Ty zacytowałaś... pierwszy rozdział? OMG, czy Ty naprawdę o tym pamiętałaś i aż tam się wróciłaś, żeby to napisać?
      LET ME LOVE YOU! Widzisz, tak wyglądała końcówka pierwszego WŁAŚNIE PO TO, żeby się zgrała z końcówką dziesiątego. Racja, wtedy ranił tylko siebie. A teraz ranił również Lou, a obiecał sobie tego nie robić. I WŁAŚNIE NA TYM TO POLEGA, chodzi o to, że jest już uzależniony. Ciąć się ze szczęścia? PRzecież to nie jest normalne!
      Oh god, cieszę się, że ktoś to zauważył, dziękuję x

      Cóż, haha, czasami lubię mówić do siebie. Sarkastycznie oczywiście.
      Można powiedzieć, że ja wiem, co stało się z Liamem. I faktycznie, część historii wydaje się niedokończona. Może napiszę do tego jeszcze jakąś wyjaśniającą notkę? Na przykład dlaczego Li w ogóle przestał odzywać się do Hazzy? Bo ma powód.

      Dziękuuuję za wspaniały komentarz! Xxx

      Usuń
    3. Anonimowy1/9/12 14:52

      Uhh, następnym razem się poprawię.:) Um, tak, szczerze szukałam podobnego kawałka, ale nie umiałam znaleźć, więc dodałam ten.
      Co do wyjaśniającej notki - bardzo dobry pomysł.:D Wiesz, że dopiero teraz, gdy to napisałaś, zaczęłam się zastanawiać, czemu przestał się do niego odzywać? Bo najzwyczajniej w świecie nie zwracałam na to uwagi, myśląc, że pewnie mu się znudził, albo zmieniał chłopaków jak rękawiczki. Serio. Nie ma za co.<3 Kaja.xoxo

      Usuń
  10. wow naprawdę wow
    Skończyło się tak... dziwnie?
    Harry był szczęśliwy z Lou, ale nadal się samookaleczał, nadal tego potrzebował, to sprawiało mu najwięcej radości.
    Strasznie szkoda, że już koniec, ponieważ to naprawdę świetnie napisane opowiadanie, prawdopodobnie to, że utożsamiasz się z głównym bohaterem pozwoliło Ci tak świetnie opisać jago uczucia. Jestem tylko ciekawa jak wiele Ciebie jest w tej historii..
    Nie będę pisać 'nie rób tego więcej' bo wiem, że to nie pomaga, tak sam jak gdy mówisz osobie z depresją żeby 'przestała się smucić' więc powiem Ci tak poszukaj pomocy u kogokolwiek rodzica, przyjaciółki, pamiętaj, że zawsze będzie tu ktoś dla Ciebie. Jesteś tego warta, zasługujesz na szczęście... kurwa pisanie tego komentarza wzruszyło mnie bardziej niż opowiadanie, jestem dziwna nie?
    Jeżali chcesz z kimś pogadać o czymkolwiek napisz do mnie na twitterze (@stylinsons_love) zawsze odpowiem.
    No i jeszcze dziękuję za to opowiadanie. Xxx

    OdpowiedzUsuń
  11. To opowiadanie jest cudowne. Lub, raczej powinnam powiedzieć, było cudowne. Niesamowicie urzekł mnie sposób w jaki piszesz. Jesteś genialna. Wybacz, że wcześniej nie skomentowałam, ale dopiero co natrafiłam na tego bloga. I po przeczytaniu całości, stwierdzam to, co napisałam powyżej ;D Czekam na olejne opowiadanie, które na pewno będzie równie wspaniałe co to ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniałe opowiadanie. ;*
    Naprawdę, masz talent :D xx

    OdpowiedzUsuń
  13. No i stało się, The Torn dobiegło końca. Nie jestem jednak pewna, czy cieszę się z zakończenia, czy nie oO Dziwne, ale pomimo happy endu (yea! kocham happy endy;D) zasiałaś tu ziarno niepewności, bo Harry nie przestał się okaleczać, a to nie jest dobry znak. Ja wiem, że to uzależnienie, że nie da się tego od tak rzucić, że potrzeba odczuwania bólu jest zbyt silna, ale... no właśnie. Sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.
    Powiem szczerze, przeraża mnie to, że ludzie robią sobie takie rzeczy. To straszne, naprawdę, chociaż nie mogę powiedzieć, że nigdy nie byłam w sytuacji, gdy myślałam, że całkowicie spieprzyłam sobie życie i nie ma sensu dłużej tego ciągnąć. Myślę, że każdy przeżywa podobne chwile i każdy ma swój własny sposób na poradzenie sobie z demonami.
    Deeejv, chociaż nie znamy się dobrze, to zdążyłam Cię tak bardzo polubić, że na samą myśl, iż historia Harry'ego odzwierciedla historię takiego anioła jak Ty (i nawet już nie chodzi mi tu o anielskie włosy), mam cholerną ochotę Cię przytulić. Ale ogólnodostępny komentarz to nie jest miejsce na pisanie podobnych rzeczy, więc wspomnę jeszcze tylko, że nieważne jak źle jest teraz, potem zawsze będzie lepiej. Mogę to potwierdzić na własnym przykładnie (Jezu, mam nadzieję, że nie brzmię jak jakieś emo ;O).
    Smutno mi, nawet na dworze jest szaro, w ogóle wszystko jest do dupy, bo to 1 września -.-
    Jednakowoż nie mogę się doczekać HWY (co zawsze czytam jako WHY xd). I ściskam Ci mocno mocno;*

    OdpowiedzUsuń
  14. to opowiadanie było genialne tak jak to które już dawno zakończyłaś (Louis dorosły , Harry dzieciak)
    Mogę cię tylko przeprosić , że nie komentowałam wcześniej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. A to teraz namieszałaś. Wszystko było wspaniale, ale Harry oczywiście MUSIAŁ znów to zrobić. Cieszę się, że są razem i się kochają. <3 A co do tego "Cześć, jestem Harry". Może jestem idiotką, ale nie wiem o co chodzi (przepraszam. Genialny blog i zaskakujące zakończenie. Dziękuję za to, że poinformowałaś mnie o istnieniu tego bloga. <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Anonimowy1/9/12 11:52

    Torn było świetne, czekam na następne Twoje opowiadanie, życze weny, przy jego tworzeniu i wielu czytelników.

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy1/9/12 11:52

    Wszystko wspaniale, pięknie.. Tylko nie rozumiem końcówki -,-
    On żyje, czy się tak pocią, że zmarł? nie ogarniam
    AAAAAAAAAAALE TO JEST P I Ę K N E !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harry żyje, nie ma się czego obawiać! :D xx

      Usuń
  18. CO TO KURWA JEST?! ZAKOŃCZENIE, KURWA, OTWARTE, KURWA?! BO JA TEGO CO NAJMNIEJ NIE OGARNIAM! JAK CZYTAŁAM W NOCY TO MI SIĘ WYDAWAŁO, ŻE TO HAPPY END, ALE TERAZ NIE OGARNIAM, JAK TO PRZECZYTAŁAM! Chciałam napisać taki PIERDOLNY komentarz, ale teraz już nie wiem, co robić. Czemu wykonał kilka głębokich cięć?! PRZECIEŻ MIAŁ SIĘ DOBRZE!

    ej! Chyba wiem, przyszła mi do głowy mądra myśl. W tej właśnie sekundzie. Jest happy end, bo Harry jest z Louisem i przestał kochać Liama, ale nie przestał się okaleczać, tak? O to w tym chodziło, prawda?! Boże, jaka ja tępa jestem. Czasem coś muszę przeczytać milion razy, żeby ogarnąć, o co chodzi.

    Ale teraz chcę Ci podziękować. Zawróciłaś mi tym opowiadaniem w głowie. Fabuła była idealna, doskonale poukładana. Słowa dobierane z rozwagą. Pisałaś tak wspaniale, że, jak już wspomniałam, musiałam czytać tyle razy, żeby zrozumieć (ej, coś jak matematyka!) Masz w sobie ogromny talent, nie mogę się doczekać Twojej dalszej twórczości. Wykorzystaj swoje predyspozycje.
    Pamiętam jak na początku Torn, Harry był wrakiem człowieka. Był niczym, bo nie miał nic, niczego nie pragnął. Pozostała w nim pustka. I był z nią sam na sam. Jak dziecko we mgle. Aż wreszcie pojawił się Lou. Był taką maleńką żaróweczką, gdzieś na końcu tunelu, w ciemności. Ale przybliżał się coraz bardziej i bardziej, aż okazało się, że jest słońcem, które rozświetla Harry'ego. Daje mu ciepło. Lou pozbierał i starannie poukładał Stylesa, który przypominał porozrzucane puzzle. (JESTĘ FILOZOFĘ XD)

    Nie wiem jak jeszcze wyrazić mój podziw. Miał być wspaniały komentarz, a wyszedł chłam. Ale to dlatego, że to, co piszesz, jest zbyt fenomenalne by ubrać w słowa jakiś mądry komentarz.

    Przepraszam za pierwszą część tego komentarza i te wszystkie wulgaryzmy, ale mialam niezły nieogar.

    Dziękuję, że mogłam to czytać, patrzeć jak się tworzy i komentować.

    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  19. Kurcze... Wiesz teraz powiem ci coś kompletnie głupiego i bez sensu ale co tam. Więc tak... Jejku... Właśnie doszło do mnie, że to już koniec tego opowiadania i tak niesamowicie smutno mi się z tego powodu zrobiło. Jak jeszcze zjeżdżałam w dół i przeczytałam w którymś komentarzu jak dziewczyna zacytowała bodajże jakiś fragment z twojego opowiadania. O tym dobrym sposobie ranienia siebie, a nie innych to już w ogóle mi się smutno zrobiło... Bo uświadomiłam sobie, że to opowiadanie było tak strasznie pesymistyczne i opowiadające o problemach, że no nie mogę...
    Ale dobra, wiem, że to głupie. Musisz mi to wybaczyć, bo mimo, że wstałam o 12 dalej jestem nieprzytomna...
    Scena jak Lou i Hazz się tam miziali, ocierali tymi nosami i w ogóle, była taka cholernie słodka, że no nie mogę.
    A końcówka. Powiem ci, że przestraszyłam się nie na żary jak przeczytałam twój wstęp. Już miałam pięćset tysięcy zakończeń.
    Ale powiem ci, że twoje mi się bardziej podoba. Widać, że Harry miał już tak zwaloną psychikę i był tak uzależniony od cięcia, że nawet miłość mu nie pomogła. A to jest kurcze smutne.
    Jedak dobrze robisz, że nie piszesz kontynuacji ( chociaż z chęcią, bym przeczytała), bo myślę, że akurat to opowiadanie, powinno być owiane taką nutką niepewności i tajemniczości. :)
    W ogóle to chcę ci podziękować, że te wszystkie rozdziały, bo były naprawdę niesamowite. I bardzo, ale to bardzo się cieszę, że to nie jest jedyny twój blog i mogę jeszcze czytać twoje inne opowiadania i tłumaczenia. DZIĘKI!
    A tak na koniec to chciałabym pochwalić się za szatę graficzną czy jak to się tam nazywa na Wanna Hold You. Jest świetna i wszystko jest mega przejrzyste. To by było chyba na tyle...
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja oczywiście komentuje z lekkim opóźnieniem, bo jakby inaczej... Jak zwykle nie było mnie na komputerze i przeczytałam na telefonie. I prawdopodobnie na końcówce ryczałabym jak głupia, ale rozpraszał mnie pies, który gryzł mnie po ręce i włączone MTV XD Nie, przy tym nie da się skupić i wczuć w czytanie.
    Wiesz, że ja sama nie wiem co mam o tym myśleć? Mam taki natłok i mętlik myśli w głowie, że ja pierdolę *.*
    Sama nie wiem od czego zacząć pisać i wgl co napisać, bo naprawdę, tym rozdziałem strasznie mi namieszałaś :D Ale to nie źle, bo to dobrze, że w końcu przeczytałam takie opowiadanie, które mi się bardzo podoba, bo wydaje mi się, że włożyłaś w nie całe swoje serducho i uczucia. I w dodatku to opowiadanie staje się jeszcze bardziej wyjątkowe, bo jakby nie patrzeć to opis tego co właśnie dzieje się w twoim życiu, jak sama to napisałaś. Nie wiem, nie napisze współczuję, bo to nic nie da, podobnie jak inne słowa. Mogę mieć tylko nadzieję, że w końcu tam u ciebie wszystko się ułoży, trzymam kciuki!
    Powracając do opowiadania, to dalej podtrzymuje swoje zdanie, że to jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam. I mogę ci przysiąc, że nie żałuję, że kiedyś, całkiem przypadkowo weszłam na Wanna Hold You, a w efekcie, później na The Torn, że poznałam twoją twórczość no i przede wszystkim ciebie.
    Dalej zastanawiam się nad końcem opowiadania, wywarło na mnie niemałe wrażenie! Bo ja sama nie wiem czy Harry umarł, czy przeżył. Ale ważne było to, że w końcu odnalazł szczęście, nie ważne, że musiał je dopełniać żyletką, ale mimo wszystko cieszę się, że Louis mu pomógł.
    Ogólnie możesz być z siebie dumna, bo spisałaś się, udowodniłaś wszystkim swoim czytelnikom, że masz wielki talent i umiesz go wykorzystać.
    Ja z ciebie też jestem dumna :D Że wytrwałaś i napisałaś to opowiadanie do końca, że wyszło ci świetnie, i że planujesz kolejne.
    Kocham cię normalnie <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Anonimowy1/9/12 16:39

    Ojejuuu *____________* Kocham Cię. Dziękuję Ci. Słowa "Cześć, jestem Harry" Trochę mnie zabiły. Trzymaj się <3
    @ILikeNakedZayn :*

    OdpowiedzUsuń
  22. może jestem tępa, ale nie przyszło mi na myśl, ze mogło Ci się coś takiego przytrafić. ;/ przepraszam, ze nie będę Cię tu pocieszać, ale jak wiem po sobie, takie "pocieszania" przez internet starczają na krótko, a potem i tak wracasz do szarej rzeczywistości. Jeśli chcesz napisz do mnie na gadu: 13170992, ewentualnie na tt @magolek22 Wątpię żebyś to zrobiła, bo dostałaś tu pewnie wieeeele takich propozycji (piszę "pewnie" bo jestem takim leniem ze mi się nawet tego sprawdzić nie chce xD) , ale jeśli chcesz to jestem do dyspozycji. :)
    Trzymaj się!
    Ps: Opowiadanie świetne, powaliło mnie na kolana *_* <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Opowiadanie całe było świetne, lecz lekko zaskoczyła mnie końcówka.

    OdpowiedzUsuń
  24. Pięknie, pogadamy na tt :)
    Nie chcę mi się pisać tutaj, bo wolę z tobą "prywatnie " . :33

    OdpowiedzUsuń
  25. opowiadanie było zarąbiste.Będę za ta historią tęsknić:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jestem na fonie, a chce napisać długi komentarz, więc dopiero jutro go zamieszcze. Poza tym wszystko mi się zamazuje, Harry- mogę cię tak nazywać, prawda?
    wstawię tylko 'prolog' mojego komentarza:

    Właśnie znienawidziłam tą historię.


    A teraz idę po chusteczki, Harry.

    OdpowiedzUsuń
  27. Powiem ci, że już wczoraj przeczytałam ten rozdział, ale byłam po prostu zbyt rozemocjonowana, by napisać cokolwiek sensownego. Musiałam się z tym przespać. Chociaż w sumie to niewiele dało, bo nadal nie wiem, jak ubrać w słowa, co chciałabym ci powiedzieć, jak podziękować za to cudowne opowiadanie, które nie jednokrotnie było przyczyną łez spływających po moich policzkach. Może powinnam ci kupić Rafaello, bo ono podobno wyraża więcej niż 1000 słów, tak gdzieś z kilogram xD A na poważnie: może nie czytałam twojej historii od samego początku, ale gdy na nią natrafiłam, wiedziałam, że pozostanę do samego końca. I niestety ten koniec nadszedł. Dziękuję ci za to niezwykle opowiadanie, które stworzyłaś, za bohaterów, z którymi śmiałam się i cierpiałam, za wszystkie dostarczone emocje i wzruszenia. Myślę, że zostanie ono w moim sercu, jeśli nie na zawsze, to na pewno na bardzo długo.
    Tak w ogóle, cześć Harry... Tak samo, jak mam nadzieje, że on dzięki Lou, w końcu przestanie robić to, co robi, tak trzymam kciuki, żebyś ty też uporała się ze swoimi problemami, żebyś znalazła siłę. Gdybyś chciała pogadać, pożalić się, to wiesz, gdzie mnie znaleźć na twitterze :) @Meloudly

    OdpowiedzUsuń
  28. Cieszę się, że komentarz ten piszę dopiero dzisiaj, nie wczoraj, bo działałabym wtedy pod wpływem impulsu i nawrzucałabym ci jakichś rzeczy. Od razu informuję,że wypowiem się dość długo, w końcu to już koniec.

    Wczoraj płakałam przez 42 min bez przerwy. Mama zawsze mi mówiła, że jestem zbyt wrażliwa i cóż, stało się.
    Było to najlepsze opowiadanie, jakie wżyciu czytałam. Dlaczego? Twój styl jest naprawdę imponujący, a cała historia zdawała się być bardzo realistyczna. Ekhm, "nie zdawała". Była.
    Jak jakaś głupia jarałam się tą książką, te zadawanie sobie bólu i dowiadywanie się, co dana osoba właśnie myśli w chwili, kiedy sięga po żyletkę, jakoś mnie fascynowało, bo nigdy nie czytałam podobnego opowiadania. Mojej siostrze nawet opowiadałam fabułę tego.

    Ale nigdy, przenigdy nie przypuszczałabym, że to jesteś ty. Że to twój ból, twoje wspomnienia, twoje zachowanie, twoje myśli.
    Nienawidzę, kiedy ktoś cierpi. Bo wtedy czuję się taka... Bezsilna. Kiedy wyjawiłaś nam swoją tajemnicę, nie wytrzymałam. Poryczałam się jak jakies dziecko, nie mogąc uwierzyć w to, że byłam taką idiotką, bo spodobała mi sie ta historia. Zadawanie sobie bólu nie jest piękne, cudowne, tylko ty ubrałaś w to piękne słowa.
    W pierwszej chwili pomyślałam, że nienawidzę tej książki. Bo to wszystko jest prawdą. Wiesz, wolałabym nawet nie wiedzieć o tym. Wolałabym żyć w kłamstwie, żeby tylko nie wiedzieć, że Deejv to Harry. Nie chcę tego wiedzieć. To mnie przerasta.
    Nie będę ci pieprzyć o tym,że zadawanie sobie bólu jest złe i tralala, dupadupadupadupa.
    Kazdy to wie, że jest złe. Nienawidzę osób, które to jednak robią. Ale dobra, skończmy temat.
    Już jakiś czas temu zachciało mi się z tobą popisać na GG, ale po tym jeszcze bardziej bym chciała. Ale wiesz,lepiej nie. To śmieszne, że nagle wszyscy tu proponują i rozmowę. Widzę,że wszyscy są psychologami. Tak, też bym chciała popisać, doradzić, dać wsparcie. Ale nie zamierzam wymuszać na tobie tego, bo to by było zbyt sztuczne i na przymus. Btw, dodam tylko, że jakieś 4 dni temu sama o tym myślałam. Moja psychika nadawałaby się do wyrzucenia przez te wszystkie gówniane problemy w mojej rodzinie.

    Dziwnie się czuję, kiedy w komentarzu mam napisać, że ta książka jest świetna, bohaterowie niezwykli, fabuła wciągająca. nie chcę tego napisać, kiedy wiem, że to nie fikcja. Jak takie życie może być ciekawe i niezwykłe? Książka, wymyślona historia, tak, ale nie prawdziwa sytuacja.
    Dlatego sama nie wiem, co mam jeszcze napisać. Chcę sie tylko skupic na tym, by nie płakać. Bo twoje wyznanie wstrząsnęło mną bardzo. I przez to wiem, że będę często o tym myślała.

    Liczę tylko na to, że Harry wreszcie odnajdzie dobrą drogę i będzie szczęśliwy, ale do tego nie będą mu potrzebne żyletki. Dobrze, Harry? Zrobisz to dla mnie? Obiecaj, że będzie lepiej. Tylko lepiej. Nie może być gorzej. Wierzę w ciebie, Deeejv. Wierzę, że wreszcie znajdziesz w sobie tyle siły, by móc stworzyć szczęśliwy ciąg zdarzeń, nie tylko na kartkach papieru.
    Chcę jeszcze napisać tylko dwie rzeczy: mimo wszystko jestem wdzięczna za to, że odważyłaś się to pisać. Może postaram sie to lepiej zrozumieć.
    I druga rzecz.

    Przykro mi.

    OdpowiedzUsuń
  29. To “cos“ bedzie nieskladne, zeby nie bylo ze nie ostrzegalam!
    To tak... Opowiadanie... Piekne, naprawde. Czytalam je prawie zawsze z lzami w oczach.
    To, jak wykreowalas tutaj postac Harry‘ego... *.*
    Podoba mi sie Louis tutaj. Jest taki straaaaaasznie opiekunczy, martwi sie o Hazze, co jest najprosciej mowiac slodkie.
    A co do Twojej “niespodzianki“... Nie martw sie, nie bede Ci trula oklepanymi tekstami typu “Nie rob tego“, “Po co?“ itp. itd. Sama to robilam i ciagle robie, wiec wiem, ze takie zdania nie pomagaja.
    Dziekuje Ci za to opowiadanie, to bylo naprawde piekne.
    Czekam na nastepne opowiadanie ( ciagle mam nadzieje, ze jeszcze cos wyjdzie spod Twoich rak) i zycze checi do tlumaczen. <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  30. Anonimowy8/10/12 13:48

    Koniec? No nic nawet najpiękniejsze opowiadania sie kiedyś muszą skończyć. Tak sie wciągnełam w ta historie ze w godzinę przeczytałam całość i była to cudowna godzina. Swietnie piszesz i szkoda ze nie będzie kontynuacji.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Jak pisałam wcześniej, znowu płacz. Płakałam już przy 9, kiedy doszło do mnie, że teraz 10 i koniec. Twoje opowiadanie ruszyło moje kamienne serducho, piszesz niewyobrażalnie pięknie. Tylko końcówka i kilka głębokich cięć Harolda mnie, hmm... nie spodobało mi się to, przecież obiecał, ale z drugiej strony go rozumiem. I do tego Ed i Kiss me i po prostu nie mogę się pozbierać. Cóż, czas się pożegnać z tym opowiadaniem, ale myślę, że jeszcze będę tutaj powracać. Jedno wielkie DZIĘKUJĘ.
    http://letsjustbetogether.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  32. Anonimowy4/11/12 11:41

    Dlaczego dopiero dzisiaj trafiłam na tego bloga ?! Jest IDEALNY. No po prostu IDEAŁ ! Masz talent jak nie wiem ! Uwielbiam jak na blogach jest sprawa postawiona jasno tak jak u cb że rozdziałów bd 10 . I lubię kiedy blogi nie są mega długie jak np. p 50 rozdziałów bo często tak jest że fabuła zaczyna byc nudząca a więc jeszcze raz powtórzę że twój blog jak dla mnie jest IDEALNY. Jest w nim wszystko co powinno byc + twój styl pisania. Wiesz co ? Teraz codziennie wchodzę na twoje blogi. Te z tłumaczeniami to cud miód i malina ! :D Kurde też bym chciała znac na takim poziomie angielski żeby wszystko rozumiec kiedy czyta się blogi a rzecz jasna że są tam slangi itd co w czytance w książce szkolnej nie ma :D Przeczytałam twoją chyba calutką twórczość. No dobra, Torn mi tylko zostało do przeczytania XD I z ręką na sercu stwierdzam że kocham cie za te twoje pisanie i tłumaczenia :D Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy4/11/12 11:45

      Jezu nie Torn tylko here without you XD Za dużo myślałam o tym opowiadaniu jebnęłam taką głupotę XD Moja głupota się ujawniła XD

      Usuń
  33. Anonimowy4/11/12 13:31

    Ty jesteś genialna ! :O Więcej twoich opowiadan - chyba tylo tego potrzebuję :> Mam jutro sprawdzian a ja siedzę i czytam wszystko co znajduje się na twoich 3 blogach i wiesz co ? Mówi się trudno, za bardzo kocham twoją twórczośc więc pozostane i bd czytala dalej :>

    OdpowiedzUsuń
  34. Anonimowy4/11/12 14:25

    Końcówka była bardzo smutna. Myślałam że dzięki Lou przestanie się ciąć no ale jak widać jest uzależniony i tylko to sprawia że odczuwa szczęście ( pozorne oczywiście ) Nie spodziewałam się takiej końcówki. Takiej zaskakującej i w dodatku magicznej, prawdziwej. Jak ktoś jest uzależniony to tak hop siup z tego nie wyjdzie. NAJCUDOWNIEJSZE, NAJBARDZIEJ PORUSZAJĄCE I NAJPRAWDZIWSZE OPOWIADANIE JAKIE CZYTAŁAM. Jedyne czego teraz potrzebuję to więcej opowiadań twojego autorstwa. Tylko tyle teraz potrzebuję :>

    http://soundofthepoisonrain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  35. Opowiadanie świetne. Końcówka smutna, a zarazem nie. Dziwne uczucie.
    Słowa i opisy, którymi posługiwałaś się w opowiadaniu były cudowne. Wszystko wydawało się takie realistyczne, że miałam przypuszczenia odnoście powodu dlaczego tak jest. W notce pod rozdziałem tylko je potwierdziłaś.
    To opowiadanie jest jednym z najprawdziwszych jakie czytałam. Muszę powiedzieć, że w pewnym sensie chce mi się płakać, a zarazem nie. Może powodem dla którego nie płaczę jest to, że nie robiłam tego od dawna. To nie tak, że ciężko mnie wzruszyć, wręcz przeciwnie - jestem dzieckiem wrażliwym. Po prostu ciężko mi jest ostatnio okazywać emocje i powiem ci jedno. Hej, ja też jestem Harry'm - tylko, że w mniejszym stopniu i młodszym. Zastanawiam się tylko w jak dużym stopniu ty jesteś tym z opowiadania... I moim powodem dla którego nie płaczę jest to, że jestem Harry'm i wiem dlaczego jestem szczęśliwa z ranami na nadgarstku. Heh, jestem popierdolona. Za dużo o mnie, za mało na temat opowiadania.
    Wracając w końcu do komentowania samej historii jaką nam tutaj zaprezentowałaś - jest idealna. Nie wiem czy chciałabym kontynuację. Znaczy - jakbyś jakąś napisała - przeczytałabym natychmiastowo. Po prostu nie wydaje mi się potrzebna i podoba mi się to jak zakończyłaś całość. Przydałoby się tylko jakieś wyjaśnienie co do Liama. Skoro go nadal kochał to dlaczego w ogóle odszedł? Na początku myślałam, że po prostu bawił się uczuciami Harry'ego albo że miał kogoś na boku, ale w trakcie okazało się, że tak nie było, więc chciałabym się dowiedzieć jak było naprawdę. Mam nadzieję, że zrobisz jakąś notkę wyjaśniającą albo jeszcze lepiej - dodatek do opowiadania. Jestem marudna i wymagająca. Hmmm, na pewno na usta ci się ciśnie: "Och Black, jesteś kochana."
    No i "Kreatywna bestio", wiedzę, że też lubisz mówić sarkastycznie sama do siebie. Nie wiedziałam, że zobaczę tylu ludzi podobnych do mnie. Internet to cudowna sprawa.
    Tak naprawdę to dziwnie się czuję pisząc, że to "cudownie ujęta w słowa historia", bo wiem, że to nie jest coś do końca zmyślonego. Wiem, że to się działo i dzieje. Ciężko jest to nazwać cudownym. Ciężko jest mi też powiedzieć, że "interesująco wykreowałaś postać", gdy tą postacią jesteś ty. Jest mi jednocześnie przykro, że robisz sobie krzywdę, a zarazem poczułam ulgę przez czytanie tej opowieści. Przez cały czas czułam się jakbym czytała o sobie, a potem się okazało, że to byłaś... ty.
    Wiem, że to głupi i bezsensowny komentarz. Jest za długi, ale mówi tak naprawdę o niczym, ale jeśli go przeczytasz - dziękuję.
    Pozdrawiam i jest mi przykro.

    OdpowiedzUsuń
  36. Anonimowy6/12/12 13:10

    Na początku chciałabym straasznie Cię przeprosić, gdyż komentuje kilka miesięcy po zakończeniu opowiadania. No cóż, niestety tak się złożyło, że natrafiłam na tą piękną (i niestety prawdziwą) historię później niż reszta. :C Wiem, że prawdopodobnie nie zobaczysz już mojego komentarza, ponieważ zapewne byłaś tu ostatnio we wrześniu, a teraz jest cholerny grudzień ! Ale widząc jak pod każdym rozdziałem prosisz, aby napisać choć kilka słów, postanowiłam to zrobić. Przepraszam również, że piszę z 'anonima', ale czytałam tego bloga na telefonie, więc tak jest po prostu łatwiej. :) Ale nie o tym chciałam się tu wywodzić. Przeczytałam to opowiadanie tak jak WHY (kiedy Lou był żonaty) i niezmiernie mi się spodobało. Nawet bardziej, bo ta historia jest już moją ulubioną wśród wszystkich jakie czytałam o Larrym <33 Z ciekawością chłonęłam każde słowo, gdyż sposób w jaki to napisalaś jest niesamowity. Przykro mi, lecz nie potrafię wystarczająco dobrze ubrać w słowa mojego zachwytu, tak jak zrobiłaś to ty. *.* Wszystkie emocje, przemyślenia, opisy, dialogi były tak naturalnie i wspaniale opisane, bo... były prawdziwe. Kiedy przeczytałam 'Cześć, jestem Harry' łza zakręciła mi się w oku. Wtedy wszystko zrozumiałam i tak jak jedna z osób, które już komentowały myślę, że wolałabym żyć kłamstwie i po prostu nie wiedzieć. Posiadać przeświadczenie, iż wszystko jest fikcją, nic nie zdarzyło się naprawdę. Wiem, że bez 'tego wszystkiego' nadal byłabyś w stanie tak niezaprzeczalnie dobrze oddać te wszystkie emocje. Jednak do niczego Cię nie namawiam, słyszałaś już prośby innych i jeżeli wciąż jest tak samo, to wiem, że ja w niczym nie pomogę. Ale wiedz, że jesteś wspaniała i... trzymaj się. A wracają do treści opowiadania, bardzo urzekło mnie Twoje zakończenie. Ono tak trzyma nas wszystich w niepewności, co jeszcze może się wydarzyć... Bo niby wiemy, że Haz jest już szczęśliwy z Lou, a mimo tego nadal sięga po żyletkę. Nie wiemy jednak czy to był już ostatni raz, czy może uzależnienia nie potrafił powstrzymać. Dobrze zrobiłaś w taki sposób kończąc tą smutną historię, gdyż nadal o niej myślimy, zastanawiamy się jak potoczyły się losy bohaterów. Czujemy taki... niedosyt. Myślę, że wiedziałaś co robisz i zdawałaś sobie sprawę jak na nas wszystich wpłyniesz. :3
    Pozdrawiam i przepraszam za jakiekolwiek błędy, bo jak już wspomniałam pisałam z komórki i nie chciało mi się ich sprawdzać. ;) Idę czytać Twoje kolejne opowiadania, pamiętaj, że masz niesamowity talent Deeejv ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  37. Ojezusiukochanymatuluboskaniepokalana :O
    Dzisiaj trafiłam na to opowiadanie i w dupę, że możesz nawet nie zobaczyć tego komenta!
    TO JEST CUDOWNE!!! *__*
    Przeczytałam całe i aż mnie trzęsło od świetności tego bloga...
    Piszesz wręcz perfekcyjnie :O
    Jesteś jedną z niewielu osób, u których podziwiam nie tylko wyobraźnie, ale także styl pisania. Po prostu, brak mi słów O_o
    Jeżeli to czytasz to możesz być pewna, że już się mnie nie pozbędziesz :D
    Lecę czytam Twoje następne opowiadanie!! xD

    Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
    http://silence-tells-me-more.blogspot.com/
    + Zapraszam jak coś do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Anonimowy13/1/13 17:31

    Wooooowww ! Zakochałam się poprostu !
    Zakochałam sie w fabule , w postaciach , w stylu pisania ... piękne to poprostu .

    OdpowiedzUsuń
  39. Jest juz noc, a ja zaczęłam czytać Torn dwie godziny temu i dosłownie przed sekunda skończylam. Nie wiem do końca, co powinnam napisać. Jest pewnie wiele słów, którymi mogłabym opisać to opowiadanie, jednak nie to teraz mnie martwi. Napisałas, że jesteś Harrym... to znaczy, że pisząc tą powieść czerpalas informacje z własnych doświadczen? Nie chce mówić tego tak wprost. Wiem, że sie nie znamy, ale martwi mnie to. Tak po prostu. Nienawidzę, gdy ludzie cierpią. Każdy ma do tego jakieś powody i żaden z nich nie jest śmieszny, ani blachy. Chciałabym, aby wszystko było w porządku.
    Jeśli, chcialabys pogadac, co byłoby dla mnie zaszczytem, to odpisz, a podam ci fb lub gg. Jestem teraz na tel., dlatego sama nie moge sie do Cb odezwac. Pewnie i tak nie za bardzo uśmiecha Ci sie pisanie do mnie, ale tak tylko... gdybyś chciała.

    Jeśli chodzi o sama treść, było cudownie. Lęk, rozpacz, cierpienie i niezwykle ocalenie przed obłędem. Masz ogromny talent, jesteś wspaniała.

    OdpowiedzUsuń
  40. Anonimowy2/2/13 19:41

    Rany. Kocham wszystko co piszesz, serio masz talent ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Anonimowy8/2/13 02:12

    Jezzu on się ciol bo byl szczesliwy ?! Jaki psychol xd fajneeeee bardzo fajneeeee

    OdpowiedzUsuń
  42. Anonimowy16/2/13 19:51

    Ja po prostu Cię kocham! Po przeczytaniu Twojego opowiadania nadal drżą mi ręce i mam problem z pisaniem na klawiaturze, dlatego idzie mi to bardzo powoli,a chciałbym Ci tyle przekazać! Podczas czytania płakałam i śmiałam się jednocześnie, zamknięta w ciemnych czterech ścianach mojego pokoju. Czytałam masę blogów, ale Twój jest najbardziejniesamowityznichwszystkich!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dziękuję Ci za te najwspanialsze pół godziny mojego życia. Choćby nie wiem co, pamiętaj, że jesteś zajebista <3

    OdpowiedzUsuń
  43. Anonimowy9/4/13 08:57

    To już drugie twoje opowiadanie, które przeczytałam i chyba się uzależniłam! Jesteś niesamowita :) Więź, którą wykreowałaś między Harrym a Louisem pokochałam już od początku. Jakie to cudowne, że Lou na końcu był z Harrym ^.^ No i, że Hazza uwolnił się od Liama, który moim zdaniem zachował się jak dupek. Rozumiem, później też cierpiał, ale mógł pomyśleć zanim coś zrobił. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Gdyby Li nie skończył z Harrym, ten mógłby nie być z Louisem. Trochę szkoda, że Hazza na końcu i tak się okaleczał :( Jednak rozumiem, że to rodzaj uzależnienia, a od tego ciężko się uwolnić. Ale wydawało mi się, że jednak jest jakaś poprawa w jego zachowaniu! :) Jestem ciekawa jakby to się skończyło, gdybyś pociągnęła to opowiadanie dalej ;)
    Serdecznie pozdrawiam
    ~Salomea
    stylinsoncamp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  44. Anonimowy1/5/13 11:53

    Wow Opowiadanie boskie styl i wgl :)
    Zakończenie bardzo orginalne i to mi sie podobało czasami chyba każdy lubi poczytać coś tak smutnego a zarazem wesołego :)
    Dziekuje Ci za to opowiadanie ;* Pierwsze twoje ktore przeczytałam ale juz zabieram się za nastepne z nadzieją że będzie tak samo niesamowite jak to :)
    Jeszcze raz dziękuje i prosze napisz ich wiecej <3

    OdpowiedzUsuń
  45. Anonimowy11/5/13 15:51

    Mam, bloga o One Direction, zapraszam :) http://directioner-forever-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  46. kochamkochamkocham <3

    OdpowiedzUsuń